Zbigniew B. usłyszał zarzut przywłaszczenia ponad 800 tys. złotych. 38-latek jest prezesem i udziałowcem jednej z łódzkich spółek, która przede wszystkim zajmowała się pozyskiwaniem odszkodowań - zwłaszcza za wypadki komunikacyjne. Mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia.

Już teraz wiadomo, że pokrzywdzonych w tej sprawie jest 65 osób z całej Polski. Śledczy nie wykluczają jednak, że pokrzywdzonych może być 300 osób, od których podejrzany mógł przywłaszczyć w sumie 2 mln złotych.

Według ustaleń prokuratury, spółka podpisywała ze swoim klientem umowę, na podstawie której zobowiązywała się do dochodzenia odszkodowań od firmy ubezpieczeniowej. Uzyskane pieniądze miały najpierw trafiać na konto spółki i stamtąd - w ciągu trzech tygodni - być przekazywane na rachunek klienta po potrąceniu 25 proc plus VAT tej kwoty jako wynagrodzenie firmy.

Na początku 2012 roku do łódzkiej prokuratury zaczęły wpływać doniesienia, że firma nie wywiązuje się z umowy i nie przekazuje pieniędzy. Pod koniec maja 2012 roku Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna wszczęła w tej sprawie śledztwo.

Rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania zaznaczył jednak, że już w trakcie śledztwa zdarzało się, że niektórym z tych pokrzywdzonych osób spółka zwracała pieniądze. Były to jednak jednostkowe przypadki. Jak mówił Kopania, są osoby, którym firma nie przelała żadnych pieniędzy z uzyskanych odszkodowań. Są to kwoty od kilku tysięcy złotych do nawet ponad  220 tys. złotych.

Nie przekazywał pieniędzy, bo spłacał zobowiązania


Podczas przesłuchania 38-latek tłumaczył, że nie przekazał części pieniędzy, bo część z nich przeznaczona została zarówno na bieżące funkcjonowanie spółki, jak i na spłatę prywatnych zobowiązań. Firma np. posiada w leasingu ponad 30 samochodów.

W siedzibie firmy zabezpieczono ok. 1000 segregatorów z różnymi dokumentami. Klientami spółki mogło być nawet kilka tys. osób. Prokuratura ustala zakres przestępczej działalności B. Podejmie również działania, które mogą doprowadzić do zabezpieczenia roszczeń pokrzywdzonych - powiedział rzecznik.

Prokuratura skierowała do sądu wniosek o areszt dla podejrzanego.

Spółka rozpoczęła działalność w 2008 roku. Trafiały do niej osoby pokrzywdzone zwłaszcza w wypadkach komunikacyjnych.