Sprzedawcy słodyczy nie zawsze ostrzegają przed szkodliwymi substancjami - alarmuje sanepid. Warmińsko-mazurska inspekcja sanitarna sprawdziła 153 szkolne i działające w pobliżu szkół sklepy ze słodyczami i napojami. Efekt: nakaz wycofania z obrotu 12,5 tysiąca sztuk lizaków i żelków, 150 gum do żucia, czy ponad kilograma cukierków i czekoladek. Czystkę na półkach ze słodyczami zrobiono z powodu braku ostrzeżeń o szkodliwych substancjach.
Zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej, producenci i sprzedawcy słodyczy mają obowiązek wyraźnie ostrzegać przed substancjami uznawanymi za szkodliwe. To przede wszystkim sześć sztucznych barwników: E 102, E 104, E 110, E 122, E 124 i E 129. Choć są to substancje dopuszczone do użytku, to badania wykazały, że mogą mieć szkodliwy wpływ na dzieci. Zwłaszcza, jeśli w składzie produktu znajduje się także konserwant - benzoesan sodu. Dlatego jeśli w batoniku czy cukierku jest więcej niż jeden z tych barwników, na opakowaniu powinno znaleźć się czytelne ostrzeżenie.
Te barwniki mogą przyczyniać się do powstania ADHD, bo wywołują nadpobudliwość u dzieci, mogą także być źródłem alergii, mają również wpływ na chorobę Alzheimera. A benzoesan sodu może wzmacniać ich działanie - wyjaśnia Elżbieta Łabaj z warmińsko-mazurskiego sanepidu - Więc jeśli znajdziemy je w składzie produktu, lepiej go po prostu nie kupować, tym bardziej, że jest sporo słodyczy, które tych barwników nie zawierają.
Kontrole sklepów na terenie Warmii i Mazur cały czas trwają. Inspektorzy - by wymusić stosowanie ostrzeżeń na opakowaniach - będą też docierali do importerów słodyczy i ich producentów, bo problem dotyczy nie tylko produktów sprowadzanych z Chin czy Turcji, ale również tych wytwarzanych w Polsce.