Prokuratura Okręgowa w Legnicy umorzyła śledztwo ws. ujawnionego nagrania byłego komendanta wojewódzkiego policji w Opolu Leszka Marca z naczelniczką jednego z wydziałów komendy. W rozmowie mieszały się wątki służbowe i obyczajowe. Biegli ustalili, że nagranie powstało przypadkiem, a nie w wyniku założonego podsłuchu.

Zobacz również:

Rzeczniczka legnickiej prokuratury Liliana Łukasiewicz potwierdziła, że postępowanie zostało umorzone. Zastrzegła jednak, że uzasadnienie tej decyzji zostanie podane do wiadomości w najbliższym czasie.

Sprawa dotyczy 18-minutowego nagrania rozmowy byłego komendanta wojewódzkiego Leszka Marca z naczelniczką jednego z wydziałów KWP w Opolu, które trafiło do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej". Gazeta napisała w maju, że w potajemnie nagranej rozmowie "pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". Anonimowy informator płytę z nagraniem przesłał do redakcji pocztą.

W liście dołączonym do płyty napisał m.in.: "przesyłam autentyczną, nagraną w listopadzie 2012 roku płytę, która ukazuje, w jaki sposób załatwia się sprawy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu". Marzec został odwołany tuż po publikacji przez ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza na wniosek komendanta głównego policji nadinsp. Marka Działoszyńskiego i odszedł na emeryturę.
Od lipca obowiązki komendanta wojewódzkiego w Opolu pełniła insp. Irena Doroszkiewicz. W grudniu minister spraw wewnętrznych powołał ją na to stanowisko.

Nagrali się przypadkiem

Fakt, iż nagranie którego dotyczy sprawa, powstało przypadkiem, a nie w wyniku założonego podsłuchu, biegli ustalili już przed końcem września. Potwierdziły to trzy opinie specjalistów z zakresu informatyki. Wynika z nich, że były opolski komendant i funkcjonariuszka nagrali się przypadkiem.

Rozmowa między Leszkiem Marcem a byłą naczelniczką wydziału komunikacji społecznej opolskiej komendy odbyła się w momencie, gdy przygotowana już była i włączona aparatura nagrywająca przed zaplanowaną na ten dzień telekonferencją z komendantami powiatowymi policji.

W tym momencie do gabinetu komendanta weszła nagrana z nim kobieta i odbyła się zarejestrowana, a następnie ujawniona rozmowa -
wyjaśniła we wrześniu Łukasiewicz.

Prokuratura w Legnicy wykluczyła tym samym podejrzenie o założenie podsłuchu w gabinecie opolskiego komendanta. Jesienią postępowanie ws. nagrań i ich ujawnienia nie zostało jednak jeszcze zakończone, przesłuchiwano kolejnych świadków. Decyzja o sprawie miała zapaść w październiku, jednak ostatecznie podjęto ją w grudniu.

W opolskiej komendzie wojewódzkiej policji tuż po ujawnieniu nagrań odbyła się też kontrola, którą przeprowadziły Biuro Kontroli i Biuro Spraw Wewnętrznych KGP. Policja nie ujawniła raportu, przekazała go śledczym. 

Wobec policjantki wszczęto postępowanie dyscyplinarne

Nagraną z komendantem policjantkę zawieszono pod koniec maja na trzy miesiące, wszczęto wobec niej postępowanie dyscyplinarne i obniżono jej pensję o połowę. W sierpniu skończył się jej okres zawieszenia, następnie funkcjonariuszka odebrała urlop i stawiła się do pracy. Otrzymała jednak rozkaz o zwolnieniu z zajmowanego dotąd stanowiska, przeniesieniu do dyspozycji komendanta wojewódzkiego, a następnie przydzielono jej inne obowiązki.