Policjanci zatrzymali 20-latka, który uciekał kradzionym traktorem przez pola. W ten nietypowy sposób mieszkaniec Połczyna Zdroju chciał wynegocjować podwyżkę. Właścicielem ciągnika, który posłużył za kartę przetargową, był bowiem... jego szef.
Mieszkaniec gminy Połczyn Zdrój nie mógł doprosić się podwyżki. Pracował na czarno w gospodarstwie rolnym w Ostrowicach koło Złocieńca. Zatrudniający go rolnik nie chciał zwiększyć mu stawki za godzinę pracy. Pod koniec maja 20-latek ponownie chciał porozmawiać z szefem o zbyt niskiej jego zdaniem pensji. Właściciel gospodarstwa nie otworzył jednak drzwi. Wtedy w głowie sfrustrowanego niską płacą robotnika zrodził się pomysł na zdobycie silnego argumentu w negocjacjach. Miał nim być... traktor Zetor.
Mężczyzna włamał się do garażu, w którym ciągnik był zaparkowany. Uruchomił go, staranował bramę wjazdową i odjechał. W pościg ruszyli wezwani przez właściciela policjanci. Zauważyli Piotra B. uciekającego przez pola. Dogonili go, gdy próbował schować ciągnik w krzakach.
Mężczyzna trafił do aresztu. Okazało się, że był pijany. Gdy wytrzeźwiał, próbował przekonać przesłuchującego prokuratora, że nie ukradł ciągnika, a jedynie zamierzał schować go na kilka dni. W tym czasie chciał wynegocjować większą stawkę za swoją pracę i zwrócić łup. Prokurator nie uwierzył i oskarżył Piotra B. o włamanie do garażu i kradzież ciągnika. Teraz grozi mu 10 lat więzienia.