Szczecińska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci dwóch chłopców, którzy wpadli do basenu przeciwpożarowego. Reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska dotarła do nowych informacji dotyczących okoliczności tragedii. Ustaliła, że chłopcy w wieku 12 i 13 lat byli podopiecznymi Centrum Opieki nad Dzieckiem, które skupia szczecińskie domy dziecka. We wtorek rano razem z dwójką kolegów opuścili budynek, a ich opiekunowie zgłosili ucieczkę policji.
We wtorek kilka minut po godzinie 9:00 policja dostała sygnał o oddaleniu się czwórki podopiecznych Centrum Opieki nad Dzieckiem w Szczecinie.
Po południu chłopcy przebywali na terenie opuszczonego złomowiska przy ulicy Twardowskiego. Jeden z nich wpadł do basenu przeciwpożarowego, drugi prawdopodobnie próbował go ratować i też znalazł się w wodzie.
Nieprzytomnych chłopców z basenu wydobyła po 15:00 straż pożarna.
Kilkadziesiąt minut trwała reanimacja. Obaj chłopcy zostali podłączeni do urządzenia stymulującego pracę serca i przetransportowani do szpitala na Pomorzanach. Tam zmarli.
Mimo wysiłków lekarzy żadnego z chłopców nie udało się uratować, ich serca nie podjęły pracy - poinformowała o północy rzeczniczka szpitala Bogna Bartkiewicz.
Nie wiadomo, jak długo dzieci przebywały pod wodą. To mogło być nawet 20 minut. Być może więcej będzie wiadomo po przesłuchaniu przez sąd pozostałych dwóch chłopców, którzy byli na miejscu tragedii.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi szczecińska prokuratura, która zbada dwa wątki: nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci oraz narażenia ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia przez osoby, na których ciążył obowiązek sprawowania nad nimi opieki, czyli wychowawców z ośrodka, gdzie dzieci przebywały.