Przez kilka godzin ponad dwustu uchodźców z Czeczenii i Gruzji okupowało pociąg do Niemiec. Pociąg zatrzymano w Zgorzelcu. Ponieważ negocjacje nie przyniosły żadnego skutku, straż graniczna podjęła decyzję o użyciu siły. Podstawiono autokary, które przewiozły całą grupę do placówki straży granicznej w Zgorzelcu.
Tam uchodźcy zostaną przesłuchani, tam też spędzą noc. Najprawdopodobniej w środę rano zostaną odwiezieni do ośrodków uchodźców. Większość z nich podchodzi z Radomia:
"Uchodźcy nie mają dokumentów uprawniających do przekroczenia granicy polsko-niemieckiej, dlatego wspólnie z niemiecką stroną zadecydowaliśmy, że skład nie pojedzie dalej" - tak przedstawiciele straży granicznej tłumaczyli w rozmowie z reporterką RMF FM zatrzymanie pociągu z Czeczenami i Gruzinami. Pasażerowie przez kilka godzin nie opuszczali pociągu. Od czasu do czasu otwierali drzwi i krzyczeli, że łamane są ich prawa, bo nie mają w Polsce pracy; nie mają możliwość kupienia mieszkania a otrzymanie statusu uchodźcy – ich zdaniem - trwa w Polsce bardzo długo. Wywiesili w oknach pociągu transparenty "SOS" oraz "We are the people".
Grupa chciała dojechać do Strasburga na Światowy Pochód Pokoju. Problem w tym, że osoby, które ubiegają się o formalny status uchodźcy, nie mogą opuszczać naszego kraju.
Pociąg stał na bocznicy stacji Zgorzelec-Ujazd. Do wyjścia z pociągu przekonywali policyjni negocjatorzy, ale na miejscu byli też antyterroryści. Skład został otoczony przez policję i Straż Ochrony Kolei. Osoby postronne nie miały dostępu do pasażerów. Granica od strony Niemiec monitorowana była przez policyjny śmigłowiec. Nasza reporterka usłyszała, że uchodźcy, mogą usłyszeć zarzuty usiłowania przekroczenia granicy wbrew przepisom prawa.