Niezwykle kosztowny niewypał - tak "Dziennik Gazeta Prawna" nazywa uruchomiony z pompą 1 września system dozoru elektronicznego dla więźniów. Elektroniczne bransoletki dostało jedynie 18 osób. A tylko w tym roku na zorganizowanie aresztów domowych wydamy ponad 25 mln złotych
W ciągu trzech miesięcy do sądów wpłynęło ponad 300 wniosków o przeniesienie skazanego do aresztu domowego, ale bransoletki dostało jedynie 18 osób. Elektroniczne bransoletki zakładane na kostkę u nogi więźnia miały raz na zawsze zlikwidować problem przeludnienia więzień.
Ministerstwo Sprawiedliwości utrzymuje, że rozszerzenie systemu będzie postępowało zgodnie z harmonogramem. W 2012 r. system nadzoru elektronicznego ma objąć cały kraj, a w bransoletkach na nogach ma wtedy paradować 7,5 tys. skazanych. Resort przygotował nowelizację ustawy, która blisko czterokrotnie poszerzy grupę więźniów uprawnionych do starania się o zamianę kary więzienia na areszt domowy.
Na razie koszty dozoru elektronicznego są astronomiczne. Tylko w tym roku na zorganizowanie aresztów domowych wydamy ponad 25 mln zł. Kolejne lata to wydatki rzędu blisko 200 mln - wylicza gazeta.