Jeśli Donald Tusk zostanie prezydentem, Platforma Obywatelska będzie dążyć, by parlament wybrać już w marcu, a nie jesienią 2011 r. - ustaliła "Rzeczpospolita". Taki scenariusz rysuje polityk z otoczenia premiera. PO liczy, że na ewentualnej fali zwycięstwa Tuska w 2010 r. partia zyska też w wyborach parlamentarnych.
Sytuacja sprzyja PO, bo wybory do Sejmu i Senatu i tak będą musiały się odbyć wcześniej niż zakłada polityczny kalendarz. W lipcu 2011 r. Polska przejmie na sześć miesięcy przewodzenie posiedzeniom Rady UE, a według ekspertów w trakcie prezydencji niedopuszczalna jest zmiana władzy w kraju. Jedynym wyjściem jest przyspieszenie głosowania - pisze gazeta.