Turyści, którzy mieli dopiero lecieć na wakacje organizowane przez „Kopernik Travel”, na wypoczynek nie mają co liczyć. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka, nie dostaną oni również pełnego odszkodowania za kupione wczasy w feralnym biurze podróży.
Poszkodowani, mimo wcześniejszych ofert pomocy składanych przez mazowiecki urząd marszałkowski, zostali osamotnieni w walce o odzyskanie swoich pieniędzy. Z ubezpieczycielem muszą stanąć sami twarzą w twarz. Niestety chyba nie uda im się wywalczyć zbyt wiele, czego doświadczyła już pani Ania, która na wakacje z miała wyjechać 18 sierpnia. Kobieta już kontaktowała się z ubezpieczycielem. Samo towarzystwo na razie nic nie odpowiedziało na ten temat, ale urząd marszałkowski powiedział, żeby się nie łudzić, że odzyskamy 100 proc. pieniędzy i na pewno to będzie dużo mniej niż 50 proc. - stwierdziła w rozmowie z Kamilą Biedrzycką. Niedoszła turystka dowiedziała się, że kwota ubezpieczenia biura podróży jest bowiem dosyć niska, a pierwsze pieniądze idą na powrót klientów biura podróży zza granicy.
Teraz turystom pozostaje już tylko prokuratura i sąd. Jak wynika z informacji reporterki RMF FM, do prokuratury okręgowej w Warszawie na razie wpłynęło jedno zawiadomienie popełnienia przestępstwa przez firmę „Kopernik Travel”. Na powrót do Polski czeka jeszcze 80 poszkodowanych osób. Turyści przebywający w Tunezji wrócą do kraju już w środę.
Właściciele upadłego biura podróży przepadli jak kamień w wodę. Od kilku dni nie ma z nimi kontaktu. Jak ustaliła nasza reporterka, wniosek o upadłość firmy złożyła w Krajowym Rejestrze Sądowym księgowa. Co ciekawe, nikt właścicieli „Kopernik Travel” nie szuka.
Dopiero dziś urząd marszałkowski złoży zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa ze wskazaniem na oszustwo. Pozwoli to na wszczęcie śledztwa i policyjne poszukiwania oszustów. Kłopot tkwi jednak w tym, że od zeszłego tygodnia, kiedy informacja o upadku biura podróży wyszła na światło dzienne, jego właściciele mogli się już znaleźć w każdym zakątku świata. Wszystkie informacje, jakie urząd do tej pory zgromadził w sprawie feralnej firmy, pochodzą głównie z anonimowych telefonów od jej pracowników. Jednak nawet oni nie wiedzą, co się dzieje z kierownictwem. Posłuchaj: