Sejmowa debata w sprawie cyberbezpieczeństwa przepełniona emocjami. Część posłów Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Konfederacji opuściła tajne posiedzenie Sejmu w proteście przeciwko temu, jak rząd prezentuję informację w tej sprawie. "Całość tego posiedzenia można nazwać kpiną" - ocenił Krzysztof Gawkowski. Opozycja twierdzi też, że rząd zamierza wprowadzić cenzurę w internecie i mocną kontrolę.

Po zakończeniu niejawnych obrad Sejmu, w rozmowie z dziennikarzami posłowie Platformy Obywatelskiej twierdzą, że rząd szykuje uderzenie w wolność obywateli. Miał to zapowiedzieć Jarosław Kaczyński.

Będziemy mogli spodziewać się - w niedługim czasie - zaostrzenia prawa, jeżeli chodzi o prawa obywatelskie. Uważam, że ten rząd w przyszłości, w ciągu najbliższych tygodni, miesięcy będzie chciał być może uderzyć w wolność internetu  - mówił Cezary Tomczyk

Nie zaprzeczył temu Piotr Müller. Rzecznik rządu zaznaczył, że w wykazie prac legislacyjnych rządu jest modyfikacja ustawy dotyczącej cyberbezpieczeństwa. Wszystkie państwa na świecie będą przedmiotem takich ataków, są przedmiotem takich ataków. To, co należy do nas wszystkich, to żebyśmy starali się je ograniczeniach - mówił. 

"Kpina", "cyrk", "spektakl"

Przedstawiciele KO przekonują, że rząd próbuje zagadać temat cyberataków na polityków i rozmyć swoją odpowiedzialność. Ich zdaniem rządzący chcą "ukryć prawdę za zasłoną tajności".

Nasz klub, KO wnioskował, żeby ta informacja rządu była publiczna, żeby wszyscy się dowiedzieli. Prawo i Sprawiedliwość się na to nie zgodziło - mówił Dariusz Joński, który razem z Michałem Szczerbą opuścił obrady jeszcze przed ich zakończeniem.

Michał Szczerba z kolei dodał, że posłowie wyszli z sali, bo nie akceptują tego, kto z ramienia rządu prezentuje informacje w sprawie cyberataków.

Ta osoba szczególnie, która prezentuje temat zasadniczy, nie mamy do niej elementarnego zaufania. To jest śmianie się posłom i posłankom w twarz - mówił poseł KO. Chodzi oczywiście o Janusza Cieszyńskiego, który odpowiada w rządzie za cyfryzację, a wcześniej był wiceministrem zdrowia odpowiedzialnym m.in. za kontrowersyjne zakupy respiratorów. 

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski wskazywał w rozmowie z dziennikarzami, że w kwietniu br. wyciekło ponad 20 tys. danych funkcjonariuszy służb państwa, takich jak policja, CBŚ, CBA. Dodał, że kilka dni temu mieliśmy do czynienia z  wyciekami ze skrzynki mailowej szefa KPRM Michała Dworczyka. Te wszystkie wydarzenia według rządu Mateusza Morawieckiego nie istnieją. Liczyliśmy na rzetelną, dobrą, merytoryczną rozmowę. Chcieliśmy, aby posiedzenie Sejmu w tak ważnej sprawie było potraktowane poważnie i z atencją. Niestety to wszystko się nie wydarzyło - stwierdził.

Liczyliśmy na rzetelną, dobrą rozmowę. Chcieliśmy, żeby potraktować ten temat poważnie. Ale wystąpieniu ministrów towarzyszyły uzasadnione śmiechy. Dziś mieliśmy szkolenie parlamentarzystów dotyczące tego, jak mają się zachowywać w kwestii cyberbezpieczeństwa (...). Całość tego posiedzenia można nazwać kpiną - mówił Krzysztof Gawkowski.

Wzywamy Mateusza Morawieckiego i dajemy polskiemu premierowi, jako Lewica, 12 godzin na to żeby zostały poinformowane wszystkie posłanki i posłowie, jeżeli jest jakakolwiek wiedza wśród służ, że konta jakiegokolwiek posła albo posłanki zostały przejęte. Że jest zagrożenie bezpieczeństwa jakiegokolwiek parlamentarzysty - oświadczył.

Jak dodał, jeżeli służby, w tym ABW w ciągu 12 godzin nie poinformują posłów jakiegokolwiek klubu parlamentarnego, że doszło do takich naruszeń, to Lewica w czwartek złoży wniosek o specjalne posiedzenie komisji ds. specsłużb i jednocześnie wspólne posiedzenie komisji cyfryzacji i spraw wewnętrznych. Podczas takiego posiedzenia politycy Lewicy chcą się domagać informacji publicznej na ten temat.

Na opuszczenie sali obrad zdecydowali się też posłowie Konfederacji. W rozmowie z mediami zaznaczyli, że na obradach nie było żadnych informacji, które mogłyby być objęte klauzulą tajności. Sprawy, o których mówiono, były już znane z mediów.

To cyrk, spektakl - komentował Kulesza.

Ostatnie takie obrady w 2014 roku

Ostatnie niejawne obrady Sejmu miały miejsce w 2014 roku: posłowie decydowali, czy uchylić immunitet Mariuszowi Kamińskiemu, ówczesnemu posłowi PiS i byłemu szefowi CBA.

Obrady (w trybie niejawnym - przy. RMF) są prowadzone w szczególnym rygorze i zgodnie z precyzyjnymi procedurami. Przygotowania organizacyjne do środowych obrad rozpoczną się bezpośrednio po zakończeniu wtorkowych. W nadzwyczajnych okolicznościach będą pracowali także sejmowi korespondenci - wyjaśnił dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka jeszcze przed posiedzeniem.

Bez telefonów, teczek, torebek. Posłowie sprawdzani detektorem

Wykluczona została możliwość zdalnego udziału w obradach: wszyscy posłowie musieli stawić się na sali plenarnej.

Dziennikarze nie mogli być obecni na Galerii Sali Posiedzeń, ale do ich dyspozycji pozostały, jak dotychczas, okolice tzw. stolika dziennikarskiego na pierwszym piętrze i Sala Kolumnowa.

Dodatkowo po zakończeniu wczorajszych obrad redakcje musiały usunąć sprzęt elektroniczny z galerii i pomieszczeń przylegających do Sali Posiedzeń. Ten sprzęt, który zostanie, ma być odłączony od zasilania"- informował Andrzej Grzegrzółka.

Posłowie wchodzący na salę plenarną byli sprawdzani przy pomocy urządzeń detekcyjnych. Parlamentarzyści nie mogli wnieść do Sali Posiedzeń żadnych urządzeń umożliwiających rejestrację lub transmisję obrazu albo dźwięku czy też nawiązywanie łączności oraz innych urządzeń umożliwiających ujawnienie informacji z sali. Nie było też możliwe wnoszenie teczek, torebek czy innego rodzaju bagażu podręcznego.

Wyłączona została sieć wi-fi.  Odłączono też aparaty telefoniczne w Sali Posiedzeń i pomieszczeniach przyległych, a także wyłączono studio telewizyjne.

Zaczęło się od włamania do poczty mailowej Michała Dworczyka i jego żony

Sprawa cyberataków na Polskę stała się głośna w ubiegłym tygodniu.

Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk oświadczył wówczas na Twitterze, że w związku z doniesieniami dot. włamania na jego skrzynkę mailową i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby.

Podkreślił równocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny".

We wtorek natomiast zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel przekazał na Twitterze, że ktoś podjął próbę wyłudzenia danych dostępowych do poselskich maili.

"Każdy może być narażony, a w kwestiach bezpieczeństwa w sieci odbywa się ciągły wyścig zbrojeń" - stwierdził.

Szef Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka przekazał natomiast: "W opinii sejmowych ekspertów od teleinformatyki zauważalny jest w ostatnim czasie wzrost różnego rodzaju nieuczciwych praktyk wymierzonych w parlamentarzystów".

/RMF FM
/RMF FM
Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego nowego internetowego Radia RMF24.pl:

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24.pl na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.


Opracowanie: