"Albo teraz, albo wcale. Potem to będzie musztarda po obiedzie. I to na stypie. W tej chwili nie mamy łóżek. Jeśli mamy cokolwiek robić, to musimy to robić dziś" – mówi RMF FM dr Marek Prusakowski, szef izby przyjęć Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy. Jego zdaniem w Trójmieście, jak najszybciej powinien zostać uruchomiony szpital tymczasowy. Na razie decyzji ministra zdrowia w tej sprawie nie ma.

Sytuacja epidemiczna w województwie pomorskim, w porównaniu chociażby do wschodu Polski, nie jest jeszcze dramatyczna. Jeśli chodzi o liczbę nowych zakażeń region znajduje się przeważnie w środku tabeli. Nie oznacza to jednak, że lekarze nie mają co robić. Wręcz przeciwnie. W weekend w całym Pomorskiem zajęte było ponad 90 proc. respiratorów. W tak zwanym szpitalu zakaźnym w Gdańsku, czyli w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy, dla pacjentów zaczyna brakować miejsc.

Ja w tej chwili mam pojedyncze miejsca w szpitalu zakaźnym. Za dwie godziny nie będzie tych miejsc. I będę liczył na zgon - przepraszam - lub na jakiś wypis, o ile się zdarzy. Nie może być tak, że nie mamy żadnego zaplecza wolnych łóżek - mówi dr Marek Prusakowski, szef Izby Przyjęć gdańskiego szpitala zakaźnego.

W Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku tłumaczą, że w tym momencie czekają na decyzje Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie.

Wniosek został już złożony, jak przekazał RMF FM Piotr Kobzdej, pełnomocnik Wojewody Pomorskiego ds. organizacji szpitala tymczasowego, skierowany został do Ministra Zdrowia 22 listopada. Dotyczy on utworzenia szpitala na 300 łóżek.

Przy poprzedniej fali na Pomorzu, dokładniej w Trójmieście, funkcjonowały aż dwa szpitale tymczasowe: jeden w sanatorium MSWiA w Sopocie, drugi w halach AmberExpo w Gdańsku. Na razie nie wiadomo w jakiej lokalizacji mógłby działać szpital tymczasowy. Kobzdej przyznaje jednak, że na utworzenie go w halach Amber Expo potrzebne będzie około miesiąca czasu.

Zdaniem Prusakowskiego nie ma aż tyle czasu, dlatego szpital tymczasowy powinien zostać utworzony w sopockim sanatorium MSWiA.

MSWiA w Sopocie, bo to jest chwila i jest gotowy. Tamten drugi działał, ale sprzęt został na razie rozdysponowany po całym województwie, trzeba go ściągnąć. A jeszcze trzeba skąd ukraść lekarzy. Czyli co? Nas? To jest przelewanie z pustego w próżne, to jest zupełnie bez sensu - mówi Prusakowski.

O utworzenie szpitala tymczasowego na Pomorzu już w zeszłym tygodniu apelował Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk.

Na początku czerwca podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiadał, że w każdym województwie zostanie jeden szpital tymczasowy jako zabezpieczenie na okres jesienny. Dzisiaj możemy więc zadać pytanie: Co się stało, że te szpitale nie mogą być natychmiast uruchomione? - pytał retorycznie Struk.

W Wydziale Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego przyznają, że szpital tymczasowy powinien już działać, a na razie nie ma nawet decyzji, a Pomorze jest tu wyjątkiem w skali kraju.

Z informacji, które zebraliśmy wynika, że w czternastu województwach albo szpitale tymczasowe już są, albo są decyzje o ich uruchomieniu. Tymczasem dla Pomorskiego nie ma nawet orientacyjnego terminu uruchomienia takiego szpitala, a sytuacja wymaga, by powstał jak najszybciej. Brak decyzji w tej sprawie jest zastanawiający, zwłaszcza, że wiosną mieliśmy aż dwa szpitale tymczasowe - mówi Tomasz Augustyniak, z-ca dyrektora Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu.



Opracowanie: