Szef polskiej dyplomacji dostrzega możliwe korzyści w objęciu przez Donalda Trumpa urzędu prezydenta USA. Radosław Sikorski mówi o "otrzeźwieniu" Europy w kontekście wydatków na obronę i podkreśla, że kluczowe będzie poważne potraktowanie przez UE stanowiska komisarza ds. obronności. Jak podkreślił minister: język dyplomacji nie zawsze do wszystkich docierał.

Sikorskiego pytano na konferencji prasowej o zmiany, które nastąpią po objęciu urzędu przez Donalda Trumpa. Polski minister stwierdził, że wyborcza decyzja Amerykanów oznaczać będzie zmianę w podejściu USA do niektórych kwestii.

Wybory mają swoje konsekwencje. Będziemy mieli teraz bardziej mięsisty język, bardziej jednoznaczny i bardziej stanowcze stawianie pewnych ważnych spraw - mówił Radosław Sikorski.

Trump wielokrotnie podkreślał, że będzie domagał się od europejskiej części NATO zaangażowania większych środków w obronność. Twierdzenia republikanina spotkały się z różnym odbiorem w państwach Unii Europejskiej, ale Polska, wydając obecnie ponad 4 proc. PKB na obronność, podzielała opinię Trumpa o konieczności zwiększenia finansowania zbrojeń. Czy teraz, po wyborach w USA będzie można liczyć na "otrzeźwienie" w Europie?

Oby tak było - powiedział Sikorski i dodał, że od teraz zwolennicy większego dofinansowania europejskich armii zyskują nowy argument w negocjacjach. To będzie jeden z argumentów, jakiego będziemy używać, żeby przekonywać naszych europejskich partnerów, np. żeby potraktowali śmiertelnie poważnie nowe stanowisko komisarza UE ds. obronności i przemysłu obronnego - przekazał minister. 

Według Sikorskiego, istotne jest, żeby dać kandydatowi na to stanowisko, Andriusowi Kubiliusowi, realne, olbrzymie środki na przywrócenie Europie zdolności do produkcji wojskowej. I, jak przyznał polski dyplomata, teraz szanse na osiągnięcie postępów w tej sprawie są większe.

Styl Trumpa może dziś mieć sens

Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że w przeszłości chwalił Donalda Trumpa za jego słowa o konieczności wydawania przez NATO większych pieniędzy. 

Chwaliłem także formę - stanowczą, dobitną, bo gdy mówiono w języku dyplomacji, do niektórych w Europie nie docierało. Zaczęło docierać, państwa zaczęły wydawać więcej na obronność, ale jeszcze niewystarczająco. Więc tak, to będzie zmiana tonu, ale akurat ja wolę "mowę chrystusową": tak, tak, nie, nie.

Sikorski nawiązał do słów Jezusa z Kazania na Górze, w którym Syn Boży demaskuje demagogiczne, kreatywne sposoby na unikanie mówienia prawdy.

"Ale Ja wam mówię: Nie składajcie żadnych przysiąg. (...) Niech wasza mowa będzie po prostu: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, pochodzi od złego" (Mt 5:34, 37).

Sikorski o sytuacji w Niemczech

W środę wieczorem kanclerz Niemiec Olaf Scholz zdymisjonował ministra finansów, a zarazem lidera jednej z trzech partii koalicyjnych, liberalnej FDP, Christian Lindnera, wobec czego jego partia wystąpiła z koalicji. Obecnie w koalicji pozostaje partia Scholza - SPD - oraz Zieloni, tworząc rząd mniejszościowy.

Głosowanie ws. wotum zaufania dla rządu w Bundestagu zaplanowano na styczeń, politycy opozycji domagają się, by odbyło się ono szybciej, nawet w przyszłym tygodniu. Jeżeli rząd nie przetrwa tego głosowania, w Niemczech najprawdopodobniej odbędą się przyspieszone wybory.

Niemcy mają rząd koalicyjny, Polska ma rząd koalicyjny. Rządy koalicyjne mają swoje "radości". Niemcy pozostają ważnym partnerem; właśnie wczoraj planowaliśmy kolejne spotkanie Trójkąta Weimarskiego w Warszawie, odbędzie się ono w przyszłym miesiącu - powiedział w czwartek Sikorski.

Dodał, że spodziewa się także "pilniejszych, zdalnych konsultacji" ze swoimi odpowiednikami z Niemiec oraz Francji.

Szef MSZ zapytany został też, czy w nowej rzeczywistości - związanej z kryzysem politycznym w Niemczech - Polska może stać się "regionalną twierdzą w perspektywie USA" w kontekście regionalnego bezpieczeństwa i odporności.

Polska jest, mamy nadzieję, inspiracją dla innych - nie tylko jeśli chodzi o wydatki na obronność, ale także np. w kontekście przywracania rządów prawa, a także bycia źródłem odważnych rozwiązań w polityce migracyjnej. Niemiecka minister spraw wewnętrznychdopiero co była w Polsce na granicy (z Białorusią). Mamy nadzieję, że Niemcy doceniają naszą rolę dla całej strefy Schengen - stwierdził polski minister.