Ponad 30 przestępców objętych tzw. ustawą o bestiach, którzy mogą być groźni dla innych, wciąż jest na wolności. Dyrektorzy więzień skierowali do sądów 41 wniosków w sprawie umieszczenia w zamkniętych ośrodkach albo objęcie nadzorem prewencyjnym najgroźniejszych morderców i gwałcicieli, którzy skończyli odsiadywanie wyroków. Sądy do tej pory zastosowały tę ustawę jedynie wobec 11 osób. Ponad połowa z tych orzeczeń nie jest jednak prawomocna.
Przykładem są trzej mężczyźni, którzy ostatnio wrócili do swych domów po wieloletnich wyrokach w zakładzie karnym dla najgroźniejszych przestępców w Rzeszowie.
Jeden z nich, Zbigniew K., był dwukrotnie skazany za gwałt i usiłowanie zgwałcenia dziecka. Jerzy R. najpierw był skazany za zabójstwo, potem gwałt, a ostatnią karę odbywał za brutalne zgwałcenie 8-letniej dziewczynki. Z kolei Stanisław K. spędził w celi 14 lat za gwałt na małoletniej ze szczególnym okrucieństwem.
Mimo orzeczenia sądu okręgowego o ich izolacji w ośrodku w Gostyninie, mężczyźni są na wolności, bo te decyzje bada teraz Sąd Apelacyjny.
Co więcej, dyrektor więzienia w Rzeszowie złożył do sądu kolejne cztery wnioski o izolację wobec skazanych, którzy ostatnio wyszli na wolność. Terminy rozpraw nie są jeszcze wyznaczone.
Wobec jednej osoby nie ma natomiast prawomocnej decyzji o zastosowaniu nadzoru prewencyjnego.
Dziś pisaliśmy również o sprawie gwałciciela-recydywisty, który po opuszczeniu więzienia zaatakował kobietę i usiłował ją zgwałcić. Ofierze udało się jednak wystraszyć napastnika, ponieważ w czasie ataku zaczęła głośno krzyczeć.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, prokuratura podejrzewa, że dolnośląscy policjanci nie upilnowali groźnego przestępcy, który został objęty ustawą o bestiach. Wcześniej sąd zdecydował, że mężczyzna powinien trafić do zamkniętego ośrodka w Gostyninie.
Decyzja sądu okręgowego o umieszczeniu 26-latka w Gostyninie, mimo że zapadła pół roku temu, do tej pory nie jest prawomocna, więc nie może zostać wykonana.
Sądy nie kwapią się z wyrokowaniem w sprawie gwałcicieli i morderców. Powodem jest zaskarżenie przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego ustawy o bestiach. W Trybunale jest też skarga Rzecznika Praw Obywatelskich, a także pytanie sądów o interpretację zapisów tej regulacji.
Wyroki niższych instancji nie mogą się uprawomocnić, sędziowie nie śpieszą się też z wyznaczaniem terminów nowych rozpraw. Czekają na werdykt trybunału. Wygląda więc na to, że w tej chwili ustawa, która miała nas bronić przed bestiami, działa jedynie w teorii.
Przypomnijmy, na początku roku - gdy ustawa o bestiach wchodziła w życie - szefowie MSW i Komendy Głównej Policji zapewniali, że policja zagwarantuje ochronę przed takimi ludźmi. Twierdzili, że można to zrobić stosując przepisy ustawy o policji. W styczniu w RMF FM komendant główny policji Marek Działoszyński mówił, że w przypadku ustawy o bestiach policjanci są "przygotowani na różnego rodzaju scenariusze".
Powołałem koordynatora krajowego w policji do objęcia nadzorem czynności policyjnych. Nawiązaliśmy kontakty ze Służba Więzienną, z sądami penitencjarnymi. Już dużo wcześniej, zanim takie osoby wyjdą na wolność, będziemy w tych sprawach posiadać informacje i będziemy się do tego przygotowywać - mówił Działoszyński. Nadzór nad tymi osobami ma być prowadzony przede wszystkim po to, żeby zabezpieczyć je, a także zabezpieczyć inne osoby przed ewentualnym działaniem przestępczym - deklarował w styczniu na antenie RMF FM szef policji.
(abs)