W gruzach zawalonego domu w Świebodzicach znaleziono 30-centymetrowy pocisk moździerzowy - informuje dziennikarz RMF FM Bartek Paulus.

W gruzach zawalonego domu w Świebodzicach znaleziono 30-centymetrowy pocisk moździerzowy - informuje dziennikarz RMF FM Bartek Paulus.
Miejsce katastrofy budowlanej w Świebodzicach /Bartek Paulus /RMF FM

Jak na razie nie wiadomo, czy w kamienicy były inne niewybuchy.

Jak poinformował PAP rzecznik prokuratury prok. Tomasz Orepuk, pocisk moździerzowy odnaleziono w trakcie pracy zespołu prokuratorskiego, który z pomocą policjantów i biegłych dokonywał oględzin miejsca katastrofy.

Trudno ocenić czy pocisk jest uzbrojony i czy pochodzi z okresu II wojny światowej czy jest nowszy. Zespół przerwał pracę, czekamy na przyjazd saperów, którzy zabiorą go z miejsca katastrofy i ocenią jego stan i pochodzenie - powiedział prok. Orepuk.

Podkreślił, że wstępna hipoteza na temat przyczyny katastrofy zakładała prawdopodobny wybuch gazu w kamienicy, ale wciąż jest to tylko hipoteza.

Wczoraj wykonano sekcje zwłok trzech ofiar katastrofy. Stwierdzono, że zmarły w wyniku uduszenia spowodowanego unieruchomieniem klatki piersiowej. Jednak u 59-letniego mężczyzny stwierdzono też ślady poparzeń na głowie, karku, barkach i dłoniach. 

Świadczy to, że mógł on być blisko źródła ognia, czyli miejsca prawdopodobnego wybuchu. Czyli potwierdza to tezę, że przyczyną katastrofy mógł być wybuch gazu. Jednak w dalszym ciągu jest to tylko hipoteza, a nie potwierdzona przyczyna - powiedział prokurator. 

W środę wykonano sekcje zwłok trzech kolejnych ofiar katastrofy. Przyczyną zgonu 8-letniego dziecka, 54-letniego mężczyzny i  40-letniej kobiety było również uduszenie spowodowane unieruchomieniem klatki piersiowej. U kobiety stwierdzono też wielonarządowe obrażenia.


Do katastrofy doszło w sobotę rano. Całkowicie zawalił się przedwojenny budynek mieszkalny, w którym żyło 6 rodzin. Ofiarami katastrofy jest sześć osób: dwoje dzieci, trzech mężczyzn i kobieta. Ranne zostały cztery osoby, w tym najciężej 13-letni chłopak, który w stanie ciężkim, ale stabilnym, przebywa w szpitalu we Wrocławiu.

Akcja ratunkowa prowadzona była niemal dobę. Na miejscu pracowało ponad 140 strażaków. Ostatnią ofiarę wydobyto spod gruzów kamienicy po 12 godzinach akcji. Według wstępnych hipotez przyczyną katastrofy był wybuch gazu.

(ph)