Bandyta, neonazista i jedna z kluczowych postaci gdańskiego półświatka. “Superwizjer” TVN przybliża sylwetkę Olgierda L., “brutalnego i inteligentnego bandyty”. Mężczyzna cieszy się wpływami w wielu instytucjach. On sam i członkowie jego grupy w przeszłości spotykali się też z politykami. Głos w sprawie zabrała była premier Beata Szydło.

Olgierd L. to jedna z kluczowych postaci gdańskiego półświatka. Jak podaje "Superwizjer", mężczyzna szukał kontaktu z wpływowymi osobami oraz instytucjami. 

W 2016 roku w budynku Sejmu uczestniczył w spotkaniu z Robertem Winnickim, prezesem Ruchu Narodowego, a obecnie jednym z liderów Konfederacji. Bandyta fotografował się też m.in. z księdzem Jarosławem Wąsowiczem, członkiem rady Muzeum II Wojny Światowej. 

Reporterzy dotarli także do nagrania z 2017 roku. Członkowie grupy Bad Company - w tym osoby, które brały udział w bójce zakończonej śmiercią "Zachara" - pojechali wówczas do Rytla. Miejscowość była zniszczona przez wichurę i pojawili się w niej politycy, m.in. ówczesna premier Beata Szydło, ówczesny szef MON Antoni Macierewicz i ówczesny minister środowiska Jan Szyszko. Wówczas doszło do spotkania gangsterów i czołowych polityków, co zarejestrował jeden z przestępców Sławomir K. 

Szydło: Będą zastosowane kroki prawne

Sugerowanie, że przypadkowe spotkanie z ludźmi, podającymi się w Rytlu za wolontariuszy, było "kontaktami polityków PiS z gangsterami" jest szczególnie obrzydliwym kłamstwem - napisała była premier, a obecnie europosłanka Beata Szydło. Wobec osób, rozpowszechniających tego typu pomówienia będą zastosowane kroki prawne - zapowiedziała.

Naziol, kibol i bandyta

Olgierd L. jest jednym z przywódców klubu motocyklowego Bad Company, do którego należą m.in. recydywiści i neonaziści. Sam spędził wiele lat w więzieniu - m.in. za pobicia, sutenerstwo i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.  Posłuszeństwo wymusza, używając maczet i tasaków. Kiedy jego ludzie kogoś dopadali, zwykle kończył w szpitalu albo w śpiączce - mówi były funkcjonariusz w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera". 

Wspinanie się po szczeblach przestępczego półświatka na poważnie rozpoczął w 2006 roku, po wyjściu na wolność. Dołączył do jednej z grup, zajmujących się głównie sutenerstwem i szybko został jej przywódcą. Grupa zajmowała się także pobiciami na zlecenie, wymuszeniami i haraczami. Zastraszał każdego, kto chciał współpracować z policją. Podczas napadu na mieszkanie jednej z kobiet przyszli z siekierami. 

Olgierd L. chciał być "głównym bossem" trójmiejskiego półświatka. W 2009 roku jego "żołnierze" zamordowali Daniela Z., ps. "Zachar", który był uważany za dotychczasowego najbardziej wpływowego przestępcę. Olgierd L. od razu wskoczył na jego miejsce. 

Nie ukrywał jednak swoich radykalnych poglądów. Zażyczył sobie, aby przesłać mu "Mein Kampf" do więzienia. W więzieniu się chwali, że ma taką książkę, że ją czyta i nigdy nie ukrywał swoich zainteresowań Hitlerem, nazistami. Zawsze mówił: "czysta, aryjska, biała krew" - mówi dawny kompan przestępcy.