Politycy odchodzący z SLD do SDPL skarżą się na podejrzane działania służb specjalnych. Jak sami mówią - czują ich oddech na karku. Według informacji RMF, niepokój zasiał Wiesław Kaczmarek, do wczoraj popierający rozłam SLD.
Kaczmarek na jednym ze spotkań secesjonistów miał powiedzieć, że specsłużby przejawiają zainteresowanie autorami planu budowy nowej partii. Sam Kaczmarek przyznaje dziś, że kolegów ostrzegał, ale na pytania o szczegóły odpowiada: Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
Dodaje też: Może się kiedyś dowiem, kto podsłuchuje mój telefon i z jakiego powodu. Żarty się skończyły. Ja po prostu też już mam tego dość. O dziwnych ruchach wokół rozłamowców mówią też i inni politycy SDPL.
Marek Borowski stwierdził, że nie chce zaczynać żywota swej partii od zgrzytu, ale jasno dał do zrozumienia, że coś jest na rzeczy. By uzupełnić obraz sprawy, dodajmy, że dwaj, związani z SLD wysocy funkcjonariusze ABW mają dziś – na wniosek Leszka Millera – otrzymać nominacje generalskie.
Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzej Barcikowski zdecydowanie zaprzecza jednak rewelacjom Kaczmarka. Nikt spośród osób, będących tzw. grupą Marka Borowskiego nie jest w obszarze zainteresowania służb specjalnych.
Barcikowski dodaje, że przeprowadził z Kaczmarkiem mocną rozmowę i odwołując się do ich wieloletniej znajomości, prosił go, by uwierzył, że SDLP nie jest inwigilowana.