Stołeczni policjanci zatrzymali 36-letniego mężczyznę, który wczoraj wieczorem postrzelił dwie przypadkowe osoby na warszawskiej Pradze Północ. Poszkodowani z ranami uda trafili do szpitala.
W ręce funkcjonariuszy wpadł też kolega 36-latka, który odpowie za udział w bójce z niebezpiecznym narzędziem.
Jak poinformował Karol Jakubowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji wszystko zaczęło się od informacji z jednego ze szpitali, że trafił do niego Łotysz postrzelony w nogę. Z relacji obcokrajowca wynikało, że gdy przejeżdżał jedną z ulic na Pradze Północ drogę zagrodzili mu pijani mężczyźni. Doszło do sprzeczki, jeden z nich pokazał Łotoszowi broń. Gdy ten chciał go zatrzymać, postrzelił go w udo - dodał. Cudzoziemiec sam zgłosił się do szpitala.
Nieco później policjanci odebrali zgłoszenie o bójce w Lasku Bródnowskim, tam również postrzelono w nogę tym razem 30-letniego Polaka. Jego kolega został pobity. Sprowadzony na miejsce pies doprowadził policjantów do dwóch mężczyzn 35-letniego Piotra S. i 36-letniego Norberta P. Byli tak pijani, że początkowo nie potrafili powiedzieć co się stało - dodał Jakubowski.
36-latek przyznał się do postrzelenia dwóch mężczyzn. Strzelał prawdopodobnie z repliki XIX-wiecznej broni, dotychczas jednak jej nie znaleziono. W jego mieszkaniu funkcjonariusze zabezpieczyli inną broń z lunetą optyczną. Nie miał na nią pozwolenia - podkreślił Jakubowski.
Zatrzymany mężczyzna odpowie m.in. za postrzelenie obu mężczyzn.