Prokuratura w Lublinie umorzyła śledztwo w sprawie dwóch klaczy Amry i Prerii należących do Shirley Watts, które padły w stadninie w Janowie Podlaskim. Opinie biegłych weterynarzy przesądziły o zamknięciu tego wątku śledztwa - mówi prokurator Waldemar Moncarzewski.
Opinia te doprowadziła prokuratora do wniosku, że przyczyną padnięcia klaczy były zmiany patologiczne w obrębie przewodu pokarmowego. Zmiany te nie zostały spowodowane jakimkolwiek działaniem osób trzecich. Także otrucie w toku śledztwa zostało wykluczone. Postanowienie kończy śledztwo w tym zakresie, niemniej jednak jest nieprawomocne - stronom będzie przysługiwało zażalenie do sądu - mówi prokurator Waldemar Moncarzewski.
Sprawa padłej wcześniej Pianissimy jest włączona do wątku o niegospodarności, który wciąż jest prowadzony.
Klacze z Janowa Podlaskiego, w tym dwie należące do Shirley Watts, zachorowały bez ludzkiej winy. Taką opinię przesłał do Prokuratury Regionalnej zespół biegłych, który ponownie przebadał wszystkie trzy przypadki śmierci koni.
W październiku zespół biegłych stwierdził, że klacze z Janowa Podlaskiego, w tym dwie należące do Shirley Watts, zachorowały bez ludzkiej winy. Konie zachorowały, a przyczyną były zmiany patologiczne, czyli niezależne od kogokolwiek.
We wszystkich przypadkach nastąpiło przemieszczenie części przewodu pokarmowego, zdarzające się u koni. W przypadku Amry nastąpiła niewydolność oddechowo-krążeniowa i dlatego padła. U Pianissimy i Prerii decyzję o eutanazji podjęto słusznie, bo nie było najmniejszych szans na ich wyleczenie. Należało to zrobić ze względów weterynaryjnych i humanitarnych.
Biegli wykluczyli jakąkolwiek przyczynę zewnętrzną związaną z żywieniem, toksynami czy urazem mechanicznym.
(mpw)