Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie pedofilii polskich duchownych na Dominikanie, otrzymała już tłumaczenia dodatkowych materiałów, o jakie poprosiła władze tego kraju. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, trwa analiza dokumentów. Po niej może zapaść decyzja o wyjeździe polskich prokuratorów na Dominikanę.
Analiza dokumentów potrwa przynajmniej kilka tygodni. To blisko 300 stron materiałów ws. czynów, jakich miał się tam dopuszczać aresztowany w lutym ksiądz Wojciech G.
Prokuratorzy mają już opinię fonoskopijną i antropologiczną nagrań, jakich dokonywał ksiądz G. Czekają jeszcze na opinię informatyków o zawartości twardego dysku jego komputera. Po ich analizie zdecydują, czy i kiedy polecieć na Karaiby.
Ks. Wojciech G. został zatrzymany 17 lutego pod Krakowem. Usłyszał cztery zarzuty dotyczące pedofilii. Dwa dotyczyły przestępstw popełnionych w Polsce a dwa na Dominikanie. Prokuratura zarzuciła ks. G., że jedno z dzieci doprowadził do obcowania płciowego na Dominikanie. Potem, w czasie wakacji spędzanych w Polsce, doprowadził jeszcze do tzw. innej czynności seksualnej. Z drugim nieletnim również miało dochodzić do "innych czynności seksualnych" na terenie Dominikany. Ksiądz jest też podejrzany o utrwalanie treści pornograficznych z udziałem osób małoletnich. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Trafił do aresztu. Grozi mu do 12 lat więzienia.
W wywiadzie dla TVP Info ks. G. przekonywał, że nie molestował dzieci na Dominikanie, a zarzuty pod jego adresem mogą być wynikiem spisku w związku z jego działalnością m.in. w walce z narkotykami.
Wojciech G. jest zakonnikiem ze zgromadzenia księży michalitów. Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku jego polski przełożony zakazał mu wykonywania jakichkolwiek czynności kapłańskich. Nakazał mu też powrót na Dominikanę. Ksiądz jednak odmówił i zamieszkał w rodzinnej miejscowości pod Krakowem.
(mpw)