Główny zarzut wobec Marka Dochala może zostać umorzony – dowiedzieli się Marek Balawajder i Roman Osica. Kilkunastu prokuratorów skontrolowało akta sprawy lobbysty i okazało się, że nie wszystkie zarzuty mają pokrycie w zgromadzonych dowodach.
Według wiedzy reporterów śledczych RMF FM ma to związek z odsunięciem od śledztwa prokuratora Adama Rocha. Wczoraj przed sejmową komisją sprawiedliwości tłumaczył się z tej kadrowej decyzji szef wydziału przestępczości zorganizowanej prokuratury krajowej.
Chodzi o umowę, na mocy której Dochnal zainkasował prowizję za lobbing przy prywatyzacji hut stali. Prokuratura dysponuje tylko jej kserokopią, która może okazać się wątpliwym dowodem przed sądem. Dochnal tłumaczył, że ta umowa nie doszła do skutku. Gdyby tak było, upadłby główny zarzut działania na szkodę jego spółki. Prokuratorzy zwrócili się więc o pomoc prawną do Szwajcarii. Śledczy poprosili o przesłuchanie dwóch osób, którą mogą potwierdzić prawdziwość zawarcia tej umowy. Według naszych informacji osoby te mogą potwierdzić wersję Dochnala, a to oznacza, że główny zarzut w śledztwie upadnie.
Do nieprawidłowości miało dojść, gdy śledztwo prowadził prokurator Adam Roch, który ostatnio został odsunięty od tej sprawy. Po zbadaniu akt okazało się, że śledczy prowadził sprawę „tendencyjnie” - powiedział reporterowi RMF FM jeden z katowickich prokuratorów, który dokładnie przeanalizował akta zgromadzone przez Rocha. Warto zaznaczyć, że Roch to ten sam śledczy, który podpisał się pod wnioskiem o areszt dla księgowej Dochnala, która była w dziewiątym miesiącu ciąży.
Gdyby główny zarzut rzeczywiście upadł, to pozostanie tylko kilka mniej znaczących. Może się więc okazać, że Dochnal usłyszy wyrok krótszy niż 3,5 roku, które już przesiedział w areszcie.