Kupcy czekają na umowę o handlu przygranicznym z Ukrainą jak na zbawienie. W Chełmie 25 kilometrów od przejścia w Dorohusku wymierają targowiska i sklepy. Sytuacja staje się coraz trudniejsza, bo obroty pod koniec roku spadły o kilkadziesiąt procent. Właściciele stoisk mogą nie dotrwać do czasu wejścia w życie umowy.
No niestety, nie jesteśmy w stanie zarobić na czynsz i ZUS, więc trzeba zamykać. Sprzedaż spadła mi o około 50 proc. - mówi właścicielka jednego ze stoisk. Dziennie miałem tu nawet do 250 klientów z Ukrainy w tylko jednym sklepiku, a ich jest tu mnóstwo. Teraz jak jest ich pięćdziesięciu, to dzień można zaliczyć do udanych - mówi sprzedawca z chełmskiego bazaru.
Jeśli kupcy zaczną plajtować, odbije się to na cenach w sklepach, które dotychczas liczyły się z konkurencją bazarową. Towary na bazarach były nieraz o połowę tańsze niż w sklepach, a teraz jeśli konkurencja osłabnie, właściciele sklepów będą podnosili ceny.
Handlowcy domagają się nie tylko szybszego wydawania wiz, ale i podpisania umowy o małym ruchu granicznym z Białorusią i Ukrainą. Dzięki temu mieszkańcy 50-kilometrowego pasa przygranicznego mogliby przyjeżdżać do Polski bez wiz.