Zaledwie co czwarty poseł wysłuchał w Sejmie expose ministra spraw zagranicznych. Radosław Sikorski przedstawił kierunki polskiej polityki zagranicznej w 2012 roku. Priorytety polskie dyplomacji przyjął we wtorek rząd. Są wśród nich m.in.: Polska jako wiarygodny sojusznik w NATO oraz Polska silna w Unii, otwarta na współpracę regionalną.
Jak donosi z Wiejskiej dziennikarz RMF FM, kiedy szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski przedstawiał priorytety polityki zagranicznej w 2012 roku, na sali było niecałe sto osób. Ławy, w których powinni zasiąść posłowie opozycyjnego Prawo i Sprawiedliwość świeciły pustkami.
Rozpoczynając swoje coroczne sejmowe wystąpienie, minister spraw zagranicznych mówił o stabilnej i przewidywalnej polityce zagranicznej naszego kraju. Współczesna Polska jest najlepszą, jaką mieliśmy - przekonywał szef MSZ. Nie widzę zagrożeń dla pokoju, a Polska z każdym rokiem bliższa jest osiągnięcia należnego jej miejsca w świecie - stwierdził Radosław Sikorski. Zauważył przy tym, że gospodarcza i wojskowa siła Zachodu oraz jego prestiż zmalały. Stany Zjednoczone redukują budżet obronny oraz reorientują swą politykę na Pacyfik. Dzięki wysokim cenom surowców i determinacji przywództwa Rosji postępują próby jednoczenia państw poradzieckich wokół alternatywnego wobec Europy ośrodka politycznego - mówił Sikorski.
Radosław Sikorski ocenił, że mimo niekorzystnych okoliczności nasza prezydencja jest uważana za najlepszą od czasu wejścia w życie Traktatu z Lizbony. Potwierdziliśmy naszą pozycję ważnego państwa członkowskiego. Zmieniliśmy wizerunek Polski z kraju, który jedynie z Unii czerpie, na państwo, które owszem czerpie, ale i pobudza innych do działania. Dziś kojarzymy się ze wzrostem gospodarczym, nowoczesnością i skutecznym zarządzaniem - staliśmy się partnerem, o którego warto zabiegać - mówił w Sejmie. Sikorski pytał też eurosceptyków: Czy wyobrażają sobie państwo naszą politykę wschodnią bez Unii Europejskiej? Czy sami bylibyśmy w stanie sfinansować taki projekt, jak Partnerstwo Wschodnie?
W perspektywie roku 2015 chcemy spełnić wszystkie kryteria konwergencji i być zdolni do przyjęcia euro - oświadczył szef MSZ. Przekonywał, że przyjęcie wspólnej waluty europejskiej leży w interesie Polski. Mówił też o dbaniu o nasze interesy narodowe. Sprzeciwiamy się temu, by Polska z racji szybkiego wzrostu gospodarczego miała otrzymać mniej środków z budżetu unijnego. Nie chcemy być karani za sukces - oświadczył minister. Zapowiedział, że w czasie negocjacji nad nowym budżetem unijnym polski parlament będzie współpracował z parlamentami państw unijnych. Jak mówił, dla Polski kluczowe są inwestycje europejskie, bo pomagają przezwyciężyć kryzys i jednocześnie wzmacniają rynek wewnętrzny. Odnosząc się do paktu fiskalnego Sikorski zaznaczył, że rząd nie miał wątpliwości, że w polskim interesie było podpisanie tej umowy.
Z racji wielkości obrotów handlowych, podobieństwa kultury gospodarczej i koncepcji politycznych Niemcy, są według Sikorskiego, najważniejszym partnerem Polski w Europie. Niemcy są największym udziałowcem w Unii Europejskiej, największym - z około jedną czwartą udziałów - lecz nie dominującym - mówił, zaznaczając, że w Unii trudno cokolwiek przeprowadzić wbrew Niemcom, ale i Niemcy - aby zrealizować swoje koncepcje - potrzebują więcej niż jednego partnera. Szef naszej dyplomacji przekonywał, że nie powinniśmy bać się Niemiec - kraju, który ma za prezydenta tak szlachetną postać jak Joachim Gauck.
Sikorski wyraził zadowolenie również z intensyfikacji współpracy z Francją, także w ramach Trójkąta Weimarskiego. Podkreślił też, że Polska razem ze Szwecją działa "ramię w ramię" na rzecz wdrożenia Partnerstwa Wschodniego i transformacji w całym sąsiedztwie Unii.
Przypomniał, że w ubiegłym roku polscy dyplomaci interweniowali 600 razy na rzecz polskich przedsiębiorstw działających w blisko 60 krajach, także w regionach pozaeuropejskich, np. w ogarniętej wojną domową Libii.
Sikorski mówił także o tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Jak powiedział, "jest znacznie gorzej, niżby się chciało, i znacznie lepiej, niż bywało". Chcielibyśmy móc kiedyś powiedzieć słowami profesora Jana Kieniewicza o naszych wschodnich sąsiadach, że "ani tu Wschód, ani Zachód, lecz po prostu Europa" - mówił Sikorski.
Szef MSZ ma nadzieję, że nowy prezydent Rosji Władimir Putin "nada swemu krajowi impuls modernizacyjny, zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa". Zapewnił, że rząd "usilnie zabiega o zwrot naszej własności, wraku samolotu Tu-154, w którym zginęli nasi przywódcy i przyjaciele". Sikorski zapowiedział także powstanie konsulatów w Doniecku oraz w Smoleńsku. Jak mówił, polskie placówki dyplomatyczne muszą być tam, gdzie Polska ma swoje interesy.
Białoruś - w ocenie ministra - "upiera się, aby w stosunkach z Europą realizować zasadę "mniej za mniej". Ukraina - jak podkreślał - jest najważniejszym nieatlantyckim partnerem strategicznym Polski. Cieszymy się na wspólne emocje piłkarskie podczas zbliżających się mistrzostw Europy w piłce nożnej - dodał.
W swoim corocznym wystąpieniu Sikorski mówił też o Stanach Zjednoczonych. Cieszymy się, że amerykańskie firmy badają polskie złoża gazu łupkowego i stają do przetargów na technologie planowanych elektrowni atomowych. Chlebem i solą powitamy pierwszy na naszej ziemi stały oddział wojsk amerykańskich - przypomniał. Jak mówił, Polska oczekuje wypełnienia zobowiązań prezydenta Baracka Obamy w sprawie wiz, o których mówił podczas spotkania z prezydentem Komorowskim w 2010 roku w Waszyngtonie.
Szef naszej dyplomacji podkreślił, że za bezpieczeństwo Polski odpowiedzialne jest przede wszystkim Wojsko Polskie, ale w sferze międzynarodowej liczymy na NATO. Będziemy zabiegać, by podejmowane na zbliżającym się szczycie NATO decyzje umacniały zdolności do realizacji podstawowej misji Sojuszu - obrony terytoriów państw członkowskich. Spodziewamy się też decyzji o sposobie zakończenia operacji w Afganistanie - mówił. Radosław Sikorski przypomniał, że Polska będzie stopniowo redukować swoje zaangażowanie w Afganistanie, a "pod koniec roku przekształci swoją misję z bojowej na szkoleniową".
Wystąpieniu szefa polskiej dyplomacji w sejmie przysłuchiwali się prezydent Komorowski, premier Tusk oraz przedstawiciele korpusu dyplomatycznego. Teraz odbędzie się debata. Przewidziano na nią blisko 9 godzin.