Słabszy okres gry Igi Świątek i niewykorzystana szansa Novaka Djokovicia - to dwa interesujące tenisowe wydarzenia z ostatnich dni. Polka odpadła z turnieju w Miami w ćwierćfinale po porażce z Alexandrą Ealą z Filipin, z kolei Serb mógł przejść do historii, wygrywając swój setny turniej, ale na Florydzie przegrał w finale.

Iga Świątek w ostatnich latach nas rozpieściła - pozycja liderki światowego rankingu, liczne zwycięstwa. Do dobrego łatwo się przyzwyczaić. Teraz sytuacja jest trochę odmienna. Od zeszłorocznego French Open polska tenisistka nie zagrała w żadnym finale imprezy WTA. W tym roku spisuje się dobrze, ale są to wyniki poniżej oczekiwań. A może to oczekiwania są po prostu zbyt duże? Zdaniem Adama Romera z magazynu "Tenisklub" ostatnie sezony nas po prostu rozpieściły.

Iga dała nam mnóstwo radości. Uzbierało się sporo zwycięstw i nagle okazuje się, że od ponad dziewięciu miesięcy nie grała w finale. I wszyscy się zastanawiają, co się stało, że nasza złota dziewczyna nie wygrywa. Ale to nie znaczy, że ona źle gra, że stała się słabą tenisistką, że mamy poważny regres formy. Oczywiście trzeba zacząć się zastanawiać, co się dzieje, że Iga do tych finałów nie dociera. Ja jednak zawsze podkreślam, że nie ma jednego powodu porażki. To składowa tego, co dzieje się po obu stronach siatki - mówi ekspert.

Tegoroczne wyniki Igi Świątek? W Australian Open dotarcie do półfinału to niekwestionowany sukces. Na turnieju w Dausze ponownie osiągnęła półfinał (porażka z Jeleną Ostapenko). W Dubaju w ćwierćfinale lepsza okazała się Mirra Andrejewa. Rosjanka pokonała Świątek także w półfinale imprezy w Indian Wells. Trudno mówić o poważnym kryzysie. Ale są symptomy, które pokazują, że nie wszystko jest tak jak być powinno.

Przyszedł moment, który zdarza się każdemu wielkiemu zawodnikowi i zawodniczce. Trzeba zareagować na to, co robią rywalki po drugiej stronie kortu. Coś trzeba dodać do swojej gry, coś zmienić, coś inaczej poukładać. Czekam na reakcję ze strony Igi Świątek. To niezwykle ambitna zawodniczka. Ona wróci do wygrywania, ale musi niektóre rzeczy przebudować w swoim tenisie. Być może oswoić się z tym, że to, co dotychczas robiła na korcie, już nie wystarczy, by pokonywać rywalki - zauważa Romer.

Teraz albo nigdy?

Teraz zbliża się ulubiona część sezonu Igi Świątek. Korty ziemne to środowisko, które jej po prostu służy. To na takich kortach odnosi najwięcej sukcesów. Zatem najbliższe tygodnie wyjaśnią, czy nasza tenisistka ma po prostu trochę słabszy okres, czy też wpadła w poważniejsze tarapaty.

Pamiętajmy, że przed rokiem Iga przegrała tylko jeden mecz na mączce. To był półfinał w Stuttgarcie. Później wygrała Rzym, Madryt i Rolanda Garrosa. Powtórzenie tego wyniku wydaje się wręcz niemożliwe. Z drugiej strony, gdzie Polka ma złapać pewność siebie, jak nie na swoich ulubionych kortach? Tym występom będzie też towarzyszyć wyjątkowo duża presja - dodaje ekspert.

Ciekawym tematem pozostaje "setka" Novaka Djokovicia. W Miami Serb nie wykorzystał szansy na to, by wygrać swój setny turniej ATP. Znakomity tenisista ma na swoim koncie ciągle 99 triumfów. Magiczną barierę stu wygranych turniejów przekroczyli tylko Roger Federer i Jimmy Connors. Djoković na Florydzie przegrał finał z Jakubem Mensikiem 6:7, 6:7. Był to pierwszy w tym roku finał Djokovicia. Wcześniej szansy na setny triumf nie wykorzystał jesienią w Szanghaju, gdzie w finale przegrał z Jannikiem Sinnerem. Czy zatem Serb zdąży jeszcze wygrać swój turniej numer sto?

Myślę, że jeśli przez cały sezon mu się nie uda, to na koniec roku jest turniej w Belgradzie, a tam zrobią wszystko, by wygrał. Moim zdaniem wygra turniej numer sto, ale mam wątpliwości, czy to będzie wielki turniej. Raczej wydaje mi się, że nie. Nie mówię nawet o Wielkim Szlemie, gdzie gra się do trzech setów. Będzie ciężko Djokoviciowi, ale uważam, że setka będzie. Najpóźniej w Belgradzie - komentuje Adam Romer.

Opracowanie: