Departament Bezpieczeństwa Kraju Stanów Zjednoczonych kończy prace nad powstaniem biometrycznego systemu danych. Brak takiej bazy stawał do tej pory na drodze do zniesienia wiz dla ewentualnych nowych członków ruchu bezwizowego, w tym Polski. Dotąd Amerykanie szacunkowo określali, ilu obywateli - na przykład naszego kraju - pozostaje w USA nielegalnie.
Program ma zostać zaprezentowany w ciągu kilku najbliższych tygodni. Dzięki niemu Amerykanie będą wiedzieli, ile osób przyjeżdżających do Stanów Zjednoczonych zostaje w kraju na dłużej lub przez lata przebywa tam nielegalnie. Być może powstająca baza danych ułatwi przyłączenie naszego kraju do ruchu bezwizowego.
Jednak, jak twierdzi szef MSZ Radosław Sikorski, zniesienie wiz nie oznacza swobodnej możliwości wjazdu do USA. W ruchu bezwizowym, takie jest doświadczenie kilku europejskich krajów, wzrasta liczba "niewpuszczeń" do Stanów Zjednoczonych - podkreśla szef polskiej dyplomacji. Co więcej, ktoś, kto przyjeżdża do Stanów z wizą może aktualnie przebywać w kraju pół roku, bez wizy - tylko trzy miesiące. Wobec wyjeżdżających, z wizą lub bez, Amerykanie stosują takie same środki bezpieczeństwa. I jedni, i drudzy składają odciski palców, są także fotografowani.
W czasie środowej konferencji z Radosławem Sikorskim w Departamencie Stanu w Waszyngtonie Hillary Clinton oświadczyła, że Polska nie przystąpi do ruchu bezwizowego w tym roku. Tymczasem w grudniu 2010 roku podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w USA Barack Obama obiecał, że kwestia ta zostanie rozwiązana do końca jego kadencji w Białym Domu.
Polski minister spraw zagranicznych po spotkaniu z Hillary Clinton podkreślał, że szefowa amerykańskiej dyplomacji przypomniała obietnicę Baracka Obamy i dodał: uważam sprawę za załatwioną, bo od tego zależy jego wiarygodność w Polsce. Oczywiście w Departamencie Stanu usłyszeliśmy tradycyjnie, że Polska to dobry sojusznik. Być może jednak nie na tyle dobry, by w końcu rozwiązać problem, który psuje wzajemne relacje.