Część mieszkańców Jarocina w woj. wielkopolskim od 1 października musi płacić o 170 proc. więcej za dostawy błękitnego paliwa. Co ciekawe, w mieście jest dwóch dostawców. Jeden to prywatna firma, która wywindowała w ten sposób stawki. Drugi to państwowa spółka, która wprowadziła jedynie kilkuprocentowe podwyżki. Mieszkańcy zachodzą więc w głowę, jak to możliwe i zastanawiają się, jak przetrwają zbliżającą się zimę.
Ci, którzy mieszkają w domach jednorodzinnych i mają alternatywę w postaci tradycyjnych pieców, w których można spalać węgiel czy drewno, wracają do "tradycyjnych" metod ogrzewania domu. Z ich wyliczeń wynika, że po wprowadzonej 1 października podwyżce ogrzewanie gazem nie tylko przestanie się opłacać, że drastycznie nadszarpnie rodzinne budżety.
To jednak nieliczna grupa, bo większość skorzystała wcześniej z gminnych dopłat w ramach programu "czyste powietrze" i wymieniła źródła ciepła na gazowe, usuwając stare kotły centralnego ogrzewania. Ci, którzy mają do wyboru tylko gaz, zaczynają więc szacować straty albo tak jedna z mieszkanek, z którą rozmawialiśmy, oszczędzają, siedząc w domach w grubych ubraniach, mimo że temperatura na zewnątrz jest wciąż na plusie.
Nie stać człowieka, emeryta, który ma 1100 złotych emerytury na ogrzewanie tym gazem. Wszyscy krzyczą "ekologia", a tu tragedia się robi - mówi w rozmowie z RMF FM Zofia Lewandowska, mieszkanka Jarocina. Płaciłam po 600 złotych za gaz jak trochę przymroziło, czyli wydawałam ponad połowę emerytury. Jak teraz ma być 170 procent więcej - moja emerytura mi nie wystarczy. A gdzie tu leki? Gdzie życie? - pyta retorycznie pani Zofia, która sama mieszka w niewielkim domu jednorodzinnym. Dodaje, że ma w nim kominek i jeśli będzie robiło się coraz zimniej, wróci do palenia w nim drewnem.
Z kolei w przypadku mieszkającego nieopodal Sebastiana Tomaszewskiego opłaty za zużycie gazu wzrosną z niecałych 10 złotych na dobę do prawie 30. W domu, w którym mieszka z rodziną, po wymianie instalacji na gazową pozostał jednak kocioł centralnego ogrzewania. Pan Sebastian przygotowuje już zapasy opału na zimę.
Tej nowej instalacji używaliśmy niespełna miesiąc. Całe szczęście, że został piec na węgiel i możemy go dalej używać. Przy tych dochodach, jakie mamy, ja tego nie widzę, jeśli chodzi o ogrzewanie gazem. Staramy się być ekologiczni, ale sytuacja nas zmusza do powrotu do ogrzewania paliwem stałym - wyjaśnia.
Mieszkańcy, którzy odbierają gaz od PGNiG, mają prawie identyczne stawki jak wcześniej. Dostali podwyżki jedynie o 7,4 proc., nie odczują tego tak drastycznie. Natomiast dla nas, gdzie my mamy umowy z firmą Anco, była to ogromna niespodzianka. Nas poinformowano o podwyżkach o 170 proc. - bulwersuje się mieszkający na sąsiednim osiedlu Mariusz Płócienniczak, który również mieszka w domu jednorodzinnym.
Pan Mariusz jest w tej grupie, która nie ma wyboru - do ogrzewania może używać wyłącznie instalacji gazowej. Wyjaśnia przy tym, że on i pozostali mieszkańcy dotknięci podwyżkami znaleźli się w klinczu.
To wniosek po tym, jak próbowali rozwiązać umowę z firmą Anco i podpisać nową z tańszym dostawcą - spółką PGNiG. Kilka osób udało się do Krotoszyna do oddziału PGNiG. Okazuje się, że spółka nie chce przyjmować nowych konsumentów - odrzuca wszystkie wnioski. Mało tego, jest też informacja, że nawet gdyby PGNiG przejął konsumentów niektórych, to Anco, jak już jest właścicielem linii, może podnieść ceny za przesył i wtedy i tak wszystko na jedno wyjdzie - wyjaśnia mieszkaniec osiedla Ługi.
Nowe taryfy opłat za gaz oznaczają też poważne tarapaty dla mieszkańców pobliskich bloków mieszkalnych, wybudowanych w ramach rządowego programu Mieszkanie Plus. Dla mnie to są straszne podwyżki, bo jeżeli ktoś zarabia najniższą krajową, za czynsz płaci 730 złotych, a rachunek wzrośnie, to przeżyć i trwać będzie bardzo trudno. Jakieś petycje są, apele, ale czy to cokolwiek pomoże? - mówi pani Anita z Jarocina, mieszkająca na wybudowanym kilka lat temu osiedlu. Jego mieszkańcy również zastanawiają się, jak dogrzać swoje domu bez używania gazu. Podobnie jak pan Mariusz - nie mają alternatywy w postaci pieca czy kominka.