W pierwszy dzień ferii trudne warunki panują na szlakach turystycznych w Beskidach. Powyżej tysiąca metrów jest kilkustopniowy mróz i należy spodziewać się oblodzenia. Tak jest m.in. w okolicach Babiej Góry i Pilska.
W czasie minionego weekendu ratownicy beskidzkiego GOPR-u zanotowali kilka poważnych wypadków. W dwóch przypadkach wzywano śmigłowiec.
Pod Czantorią w Ustroniu kobieta zjeżdżała na "jabłuszku". Niestety, skończyło się to uderzeniem w drzewo i utratą przytomności. Ratownicy przetransportowali kobietę w rejon górnej stacji kolei linowej, skąd ranną - z urazem klatki piersiowej i ręki - zabrał śmigłowiec.
Drugi wypadek był w rejonie schroniska na Rysiance. Tam turysta przewrócił się na oblodzonym szlaku i doznał bardzo bolesnego urazu barku. Kiedy ratownicy z nim rozmawiali, dwa razy zemdlał. Dlatego i w tym przypadku wezwano śmigłowiec.