Awaryjne lądowanie szybowca w Turzy w gminie Damasławek w Wielkopolsce. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. A pechowemu pilotowi pomógł rolnik - pan Leszek Kędziora.
Sąsiad zadzwonił, że na polu, na którym mieliśmy młócić dzisiaj, wylądował samolot. Pojechałem zapytać, czy wszystko ok - opowiada w rozmowie z Magdaleną Wojtoń pan Leszek. Okazało się, że maszyna straciła nośność, nie było wiatru - dodaje. Pilot czekał na ekipę, która rozmontuje szybowiec i przetransportuje do domu.
Daleko w polu był, stwierdziłem, że i tak mam wyjechać, to pojechałem, wymłóciłem przejazdy, żeby mieli prostą drogę do rozmontowania i do transportu - opowiada rolnik.
Pilotowi, jak opowiada nam pan Leszek, nic się nie stało. Siedział w okularach pod skrzydłem i czekał na ekipę. Podziękował - mówi nam zaskoczony rolnik.