Sąd Okręgowy w Katowicach podtrzymał decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. tragedii w kopalni Wujek-Śląsk, do której doszło trzy lata temu. Zażalenie na tę decyzję złożyła część pokrzywdzonych.
W śledztwie status pokrzywdzonych ma 58 osób - to górnicy, którzy w wypadku odnieśli obrażenia, oraz bliscy zmarłych. Pełnomocnik, który złożył zażalenie, reprezentuje siedemnastu z nich.
Do katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk doszło trzy lata temu. W wyniku zapalenia i wybuchu metanu zginęło 20 górników, a 37 zostało rannych.
Śledztwo, w toku którego przesłuchano ponad 350 osób, umorzono w lipcu. Prokuratura Okręgowa w Katowicach uznała, że nie ma związku między zachowaniem człowieka a faktem zapalenia i wybuchu metanu - poinformowała wówczas rzeczniczka katowickiej prokuratury Marta Zawada-Dybek. Zapalenie i wybuch metanu miały charakter naturalny. Nie ma dowodów, by to wadliwe urządzenie elektryczne zapaliło metan - zaznaczyła.
Prokuratura, na podstawie opinii biegłych, przyjęła, że metan zgromadził się w pustce powstałej po eksploatacji węgla. W wyniku np. naturalnych ruchów górotworu gaz uwolnił się; doszło do jego samozapłonu, a potem wybuchu. Wszystko trwało najwyżej półtorej sekundy - uznali eksperci.
Wcześniej komisja Wyższego Urzędu Górniczego ustaliła, że do tragedii mogły przyczynić się będące w fatalnym stanie kable zasilające podziemne urządzenia. Śledczy nie znaleźli jednak na to dowodów.
Prokuratura - niezależnie od umorzonego śledztwa ws. katastrofy - kontynuuje postępowanie dotyczące nieprawidłowości w kopalni przed wypadkiem. Wśród podejrzanych są m.in. ówczesny dyrektor kopalni Krzysztof K., a także ówczesny kierownik działu robót górniczych i naczelny inżynier kopalni, a dziś jej dyrektor, Adam Z.