Za dwa tygodnie prawdopodobnie odbędzie się w Sejmie głosowanie nad odwołaniem Ewy Sowińskiej z funkcji rzecznika praw dziecka. Za jej zdymisjonowaniem opowiedziały się sejmowe komisje edukacji oraz polityki społecznej. Posłowie we wnioskach o odwołanie rzecznik zarzucali jej wielokrotne naruszanie konstytucji, stronniczość i złamanie sejmowej przysięgi.
Ewa Sowińska broniła się dość nieporadnie. Mówiła, że nadaje się na rzecznika nie tylko dlatego, że kocha dzieci, bo sama ma aż szóstkę, ale dlatego, że jest zdeterminowana, by występować w ich obronie. Żaliła się też, że każda jej inicjatywa była wykpiwana: Jestem osobą sumienną, pracowitą i może tylko za bardzo łatwowierną i ufną - mówiła.
Rzecznik przyznała, że zrobiła błąd, wykorzystując swojej stanowisko do obrony arcybiskupa Wielgusa, podtrzymała też wypowiedź, że kobiety w ciąży nie powinny oglądać horrorów, a z mediami jak twierdzi się nie spotykała, bo ma kłopoty z sercem: Źle znoszę tzw. stany z adrenaliną. Do mediów związanych z ojcem Rydzykiem Sowińska chodziła, bo, jak stwierdziła, była tam spokojna atmosfera.
Posłowie słuchali tłumaczenia Ewy Sowińskiej z uwagą, ale czasami i z rozbawieniem. Wszystko jednak wskazuje na to, że ich do siebie nie przekonała.
Zaplanowane na piątek spotkanie Bronisława Komorowskiego z Ewą Sowińską zostało odwołane. Przełożono je na przyszły tydzień z powodu przedłużającego się spotkania rzeczniczki praw dziecka z dwiema komisjami sejmowymi. Mają one ocenić wnioski Platformy Obywatelskiej i lewicy o zdymisjonowanie Sowińskiej. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego: