10 lat więzienia zamiast 8 dla Bartosza K., który odpowiadał za brutalne zgwałcenie w Grudziądzu 9-letniego chłopca. W sprawie pedofila-recydywisty interweniował prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował się na podwyższenie kary dla mężczyzny, który dopuścił się zbrodni na chłopcu, kilka godzin po opuszczeniu zakładu karnego w Sztumie.
Bartosz K. po wyjściu z więzienia ma też być bezterminowo leczony w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Dożywotnio ma też zakaz przebywania w obecności dzieci. Sąd przez kwadrans przedstawiał w czwartek powody swojej decyzji. Wskazywał na pewne okoliczności łagodzące. M.in: upośledzenie umysłowe oskarżonego, trudne dzieciństwo, przyznanie się do winy, wyrażenie skruchy i chęć poddania się karze. Zdaniem sądu, mając na uwadze upośledzenie mężczyzny, nie można od niego więcej oczekiwać.
Sąd też widzi to, co będzie po tej karze. Sąd nie ma takich obaw, że po 10 latach oskarżony wyjdzie na wolność i będzie krzywdził małoletnich. Takich obaw nie ma, bo on później trafi na leczenie. Odpowiadając na pytanie pani prokurator "co trzeba byłoby zrobić, żeby ta kara wynosiła 15 lat pozbawiania wolności?"... Może ta odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca, ale w praktyce sądowej spotykamy się ze sprawami, w których stopień pokrzywdzenia dzieci przez pedofilów jest dużo większy niż w tej sprawie. Często dochodzą znacznie większe obrażenia fizyczne, znacznie większa krzywda psychiczna, czasem sposób działania jest bardziej drastyczny niż w tej konkretnej sprawie. Ja nie bagatelizuję tego, co zrobił oskarżony, ale sąd jest przekonany, że istnieją sprawy znacznie gorsze - mówił sędzia Sądu Apelacyjnego Krzysztof Ciemnoczołowski.
Sędzia dodał także, że nie zrozumiał, dlaczego w pierwszej instancji prokuratorzy wnioskowali o 10 lat więzienia, a w drugiej wnioskują o 15 lat. Naturalne jest niejako, że sąd, nawet gdyby chciał podwyższyć tę karę do 15, to musi zapytać - ale co takiego strony widzą później, po tamtych wnioskach, że teraz trzeba tę karę zaostrzyć. Strony tego zdaniem sądu nie powiedziały - tłumaczył sędzia Ciemnoczołowski.