"Miłość to sposób na długowieczność" - chwali się pan Michał Iwaneczko, który ze swoją żoną świętuje złote gody. "Było z górki i pod górkę, ale daliśmy radę i myślimy, że doczekamy kolejnego jubileuszu" - wtóruje mu pani Zofia. Za chwile oboje odbiorą medale za długoletnie pożycie małżeńskie. Trzymają się za ręce, na których wciąż błyszczą obrączki. Oboje w odświętnych strojach, pani Zofia w eleganckiej garsonce, pan Michał w nienagannym garniturze i starannie zawiązanym krawacie.
Oboje uśmiechnięci, chyba tak jak za czasów swojej młodości, kiedy się dopiero poznawali. Są razem, mimo że na początku dzieliły ich kilometry. Pan Michał pochodzi z okolic Przemyśla, pani Zofia z Rzeszowa. Dziś to rzut beretem, ale 50 lat temu taka podróż była solidną wyprawą. Poznali się na weselu siostry pani Zofii.
Rząd przed nimi po drugiej stronie sali w drżącej dłoni dzierży laskę pan Stanisław Radwański. Okulary w stylu retro i lekko wiszący na przygarbionej sylwetce garnitur. Obok dumna żona - pani Władysława. W bordowym, założonym lekko na bakier meloniku. Oboje uśmiechnięci i niezwykle dumni. To rekordziści - ich małżeństwo trwa już 68 lat! Za chwilę dostaną medal z okazji Żelaznych Godów.
Tu przepis na życie razem jest prosty: miłość i wzajemny szacunek. Poznali się w Krakowie, ale pan Stanisław mieszkał w Bieszczadach.
Przyjechał do Krakowa, bo chciał sobie znaleźć ładną dziewczynę - śmieje się pani Władysława. Mąż tylko się uśmiecha, ale za chwilę dumnie wypina pierś po medal, przyznawany przez prezydenta Polski.
To już tradycja. Małżeństwa z długoletnim stażem dostają medale w Urzędach Stanu Cywilnego, ale przyznawane przez prezydenta. W Krakowie taką nagrodę dostało dziś kilkanaście par. Nie zabrakło kwiatów, marszu Mendelsona, wnuków i prawnuków, którzy gdzieś z tyłu Sali kibicowali stremowanym dziadkom, którzy mimo upływu dekad wciąż potrafią trzymać się za ręce i iść razem przez życie.