Aleksander Nauman był współwłaścicielem firmy, która doprowadziła do zadłużenia się szpitali na miliony złotych - ustaliła "Rzeczpospolita". Nie przeszkodziło mu to zostać wiceministrem zdrowia, a potem szefem NFZ, dysponującego gigantycznymi publicznymi pieniędzmi.
Dziennikarze "Rz" piszą, że gdy Nauman był wiceministrem nadzorującym zakupy sprzętu medycznego, przetargi na dostawy takich urządzeń wygrywała firma, której współwłaścicielem jest dawny wspólnik Naumana - Wacław Bańbuła. Działalność firmy, którą w latach 90. założyli Nauman i Bańbuła, jest kluczem do wyjaśnienia jednej z największych afer w polskiej służbie zdrowia.
W 1996 roku opinią publiczną wstrząsnęły informacje o fikcyjnych darowiznach, jakich dokonywały zagraniczne firmy na rzecz polskich szpitali. Fikcyjnych, bo wprawdzie do szpitali trafiał nowoczesny sprzęt medyczny, ale później musiały one za niego zapłacić. Ponieważ nie miały na to pieniędzy - popadły w ogromne długi, stwierdzają publicyści "Rz".
Według nich, dyrektorzy szpitali przyjmowali urządzenia, bo przedstawiciele zachodnich firm pokazywali im list polecający od Ryszarda Pokrowskiego, doradcy ówczesnego ministra zdrowia Jacka Żochowskiego. Jednym z tych przedstawicieli był Wacław Bańbuła, współwłaściciel firmy HPMed Ltd. Jego wspólnikiem w latach 1993-1999 był Aleksander Nauman. Działalność ich wspólnej firmy HPMed Ltd. spowodowała zadłużenie kilkudziesięciu szpitali.
Śledztwo, zakrojone na ogólnopolską skalę, prowadziły w tej sprawie Urząd Ochrony Państwa i prokuratura. Nikomu jednak, choć jego wspólnik był zatrzymywany i przesłuchiwany przez UOP, nie udało się powiązać ze sprawą Naumana. Postępowania UOP i prokuratury nie zaszkodziły Bańbule i Naumanowi w interesach. W 1999 r. Nauman formalnie przestał być wspólnikiem Bańbuły. W tym samym czasie Bańbuła zarejestrował firmę o niemal identycznej nazwie jak ich poprzednia, wspólna firma - HPMed - podkreślają dziennikarze "Rz".
21:20