Dodatkowe 4 miliardy złotych – to rządowa odpowiedź na poniedziałkowy ostrzegawczy protest lekarzy na Podkarpaciu i przygotowywane podobne akcje w innych regionach kraju. Podziałem tych pieniędzy ma się zająć zespół rządowo-związkowy.
Premier przedstawił swój pomysł po spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych pracowników ochrony zdrowia. Oprócz przekazania pieniędzy poruszył także kwestię ich rozdziału. Ma się tym zająć stworzony specjalnie w tym celu zespół składający się z przedstawicieli rządu i związków zawodowych. Na jego czele stanie szef resortu zdrowia, Zbigniew Religa. To właśnie ten zespół zdecyduje, jaka część tych środków będzie wykorzystana na wynagrodzenia.
- Dla nas bardzo istotne jest najpierw znalezienie sposobu „jak”, a potem mamy gwarancje pana premiera, że jest zrozumienie potrzeby wzrostu płac w służbie zdrowia - mówiła szefowa sekretariatu ochrony zdrowia Solidarności Maria Ochman. To, czy czas oszczędności na pracownikach rzeczywiście skończy się, przekonamy się w przyszłym roku.
W poniedziałek lekarze na Podkarpaciu przez 7,5 godziny protestowali przeciwko – ich zdaniem – zbyt niskim pensjom. Praca toczyła się jak w dni świąteczne, w szpitalach pojawili się tylko lekarze dyżurni, pozostali byli na urlopach.