W poniedziałek minęły dwa lata od powołania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego rządu Platformy Obywatelskiej-PSL. 23 listopada 2007 roku Donald Tusk wygłosił w Sejmie ponad trzygodzinne - najdłuższe po 1989 roku - expose. Obiecywał obniżenie podatków, podniesienie płac dla nauczycieli i pracowników służby zdrowia, wyjście z Iraku, wprowadzenie euro, budowę dróg i zmniejszenie bezrobocia.
Tak było dwa lata temu, dziś trudno znaleźć w polityce tego rządu jakiś plan główny; długofalowy program, który konsekwentnie krok po kroku wcielano by w życie. ZUS, KRUS, reforma finansów, emerytur, zmiany podatkowe to wszystko leży odłogiem. Po trosze oczywiście z racji kryzysu, ale też widać, że rządzenie akcyjne nie jest premierowi niemiłe.
Ojciec-pedofil – Tusk ogłasza kastrację chemiczną. Afera Mira i Zbycha owocuje wojną z hazardem. Wiesza się skazaniec ze sprawy Olewnika – Tusk odwołuje ministra sprawiedliwości. Wszystko to czyni z ponurą miną człowieka zdeterminowanego i uwielbia wyznaczać przy tym terminy, o których sam potem nie pamięta. „Jutro o 14 poznacie państwo nowego ministra”. Daje Gradowi czas do końca miesiąca, jak nie załatwi dymisji, a jeśli w ciągu dwóch tygodni Grabarczyk nie podpisze umów, będzie musiał odejść – to ulubione zwroty premiera. O 14 ministra nie ma; Grad nie załatwił – został; Grabarczyk zrealizował zadanie połowicznie i nie odszedł. Zanim ktoś to wszystko zauważy, premier wyznacza kolejny termin i pozostaje jednym z najpopularniejszych polityków.
Tak koalicję PO-PSL oceniają biznesmeni z którymi rozmawiał Krzysztof Berenda z redakcji ekonomicznej RMF FM. Główny zarzut to odwieczne problemy z infrastrukturą. Wciąż brakuje dróg i autostrad, a rząd nie potrafi znaleźć skutecznego sposobu ich budowy. Inny zarzut to brak rozmów rządu z ludźmi. Rząd oczywiście konsultuje wiele swoich pomysłów w sprawach socjalnych, ale to za mało. Nie chce rozmawiać o budżecie, czy bezpieczeństwie energetycznym. Jest jeszcze jeden problem - kryzys. W dziedzinie finansów publicznych, jak państwo dobrze wiecie, leżymy na łopatkach - mówi ekonomista Janusz Jankowiak i dodaje, że rząd zbyt długo nic nie robił, a potem czuł się zaskoczony. Końcowa ocena: pomiędzy trójką, a czwórką."
GfK Polonia na zlecenie "Rzeczpospolitej" zapytała Polaków, co sądzą o partii rządzącej. Zdaniem 38 procent badanych, Platforma Obywatelska jest uważana za partię o poglądach liberalnych. Poglądy konserwatywne dostrzega w niej zaledwie 3 proc. 63 proc. respondentów jest zdania, że partia Tuska nie zapewnia obywatelom równego dostępu do opieki zdrowotnej i edukacji, 54 proc. sądzi, że nie pomaga przedsiębiorcom w trudnej sytuacji, a 60 proc., że nie prowadzi polityki ułatwiającej start życiowy młodzieży.
Połowa wyborców uważa, że pod rządami PO sprawy w kraju przybierają niewłaściwy obrót, a 66 proc. jest zdania, że partia nie realizuje obietnic wyborczych. Prawie 50 procent Polaków nie chce, aby PO rządziła kolejną kadencję. Na wizerunku Platformy cieniem położyły się ostatnie afery wykryte przez CBA.
Sprawne zarządzanie, jednak nie reformowanie - tak według doktora Olgierda Annusewicza z Uniwersytetu Warszawskiego będą wyglądały dalsze miesiące rządów Donalda Tuska. W dwulecie działalności obecnego gabinetu politolog ocenia również, że papierkiem lakmusowym sukcesu premiera w wyborach prezydenckich będzie powodzenie lub porażka planów budowy dróg. Jego zdaniem może to okazać się ważniejsze niż wszystkie inne reformy zapowiadane w sejmowym expose. Posłuchaj: