Coraz więcej etatów i coraz wyższe pensje. 19,8 miliona złotych - tyle wydali ministrowie rządu Donalda Tuska na nagrody dla swoich pracowników. Najhojniejszy - jak policzył "Fakt" - jest resort rolnictwa.
W kancelarii Donalda Tuska na premie poszło już ponad 850 tysięcy złotych. Oznacza to, że każdy nagrodzony dostał średnio 2176 zł. Najwyższa wypłacona nagroda wyniosła ponad 18 tysięcy złotych. Była to nagroda jubileuszowa za 30 lat pracy - wylicza w rozmowie z "Faktem" kancelaria premiera.
W ślady szefa rządu szybko poszli jego ministrowie. Szefowie resortu rolnictwa - najpierw Marek Sawicki, a następnie Stanisław Kalemba - dali nagrodzonym średnio po 3673 zł. Otrzymali je pracownicy, którzy wykazali się dużym zaangażowaniem i osiągnęli najlepsze rezultaty - wyjaśnia Małgorzata Książyk z Ministerstwa Rolnictwa. Niewiele lepiej jest w Ministerstwie Finansów. Tam na gratyfikacje wydano prawie siedem milionów złotych. W przeliczeniu na jednego urzędnika to ponad 3250 złotych. A jeszcze tak nie dawno Jacek Rostowski mówił, że polską gospodarkę czeka dalsze spowolnienie.
Minister transportu Sławomir Nowak pochwalił się, że w jego resorcie łączna kwota wypłaconych nagród wyniosła grubo ponad dwa miliony złotych, czyli średnio ponad 2,5 tysiąca na urzędnika.
Co gorsza, mamy dopiero wrzesień i do końca roku jeszcze daleko. A to oznacza, że hojnie rozdający nasze pieniądze ministrowie będą mieli jeszcze okazję przyznać swoim podwładnym kolejne nagrody.