Fiaskiem zakończyło się spotkanie pielęgniarek i lekarzy z ministrem zdrowia. Zbigniew Religa zapowiedział, że w tym roku żadnych podwyżek być nie może.
Rozmowy trwały dwie godziny. Związkowcy nie usłyszeli jednak tego, po co przyjechali, czyli obietnicy że dostaną podwyżki jeszcze w tym roku. Dalej jest „Nie damy, bo nie” - mówi szefowa pielęgniarek, Dorota Gardias. Jeżeli nie będzie godziwej zapłaty to my nie będziemy walczyć z tym rządem. My zrezygnujemy z pracy – mówię to w imieniu lekarzy - wtórował jej Krzysztof Bukiel z OZZL.
Jedynie rozwiązanie, na które minister zdrowia się zgadza to gwarancje utrzymania 30-procentowych podwyżek tego roku i dorzucenie kolejnych 20 procent w przyszłym. To byłoby możliwe, bo jest możliwa również dyskusja o wzroście płac w kolejnych latach - mówi Zbigniew Religa. Wciąż jednak nie ma gwarancji, że te 20 procent do kieszeni lekarzy i pielęgniarek rzeczywiście trafi, ponieważ zgodnie z zapowiedzią rządu pieniądze popłyną jednym strumieniem na świadczenia zdrowotne. Na to nie ma zgody związkowców.
Kolejne spotkanie jutro o 14. Lekarze i pielęgniarki mówią jednak, że jeśli nie będzie płacowych konkretów, to raczej na nie nie przyjdą.
W spotkaniu nie uczestniczył premier - jego zdaniem, protest w służbie zdrowia podsycają szatani. Premier zastrzegł, że nie jest to oskarżenie pod adresem pielęgniarek, bo "one mogą sobie z tego nie zdawać sprawy. Ale dodał: "inni szatani są tam czynni" . A może wy wiecie, o kogo chodzi? Czekamy na Wasze e-maile: fakty@rmf.fm