Podziemny wstrząs w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Jeden górnik nie żyje, a trzech kolejnych zostało rannych. Poszkodowani trafili do szpitala. Ich życiu nic nie zagraża.
Do wypadku doszło ponad 800 metrów pod ziemią po godzinie czwartej nad ranem.
Najpierw nastąpił wstrząs, a potem zawaliły się ściany kopalni - daleko od miejsca, gdzie prowadzone jest wydobycie. W zagrożonym rejonie pracowało ośmiu górników z firmy zewnętrznej. Na dwóch z nich spadły skały. Wszyscy zaczęli się wycofywać. Jednak po przejściu około 100 metrów jeden ze zranionych górników nagle zasłabł. Na dół musiał zjechać lekarz, ale mężczyzny nie udało się już uratować.
Po ewakuacji do punktu pomocy zgłosiło się jeszcze dwóch kolejnych górników, którzy zaczęli narzekać na urazy. Zostali przewiezieni do szpitala, ich życiu nic nie zagraża.
Na miejsce przyjechali inspektorzy urzędu górniczego, którzy wyjaśniają przyczyny wypadku.
To już piaty zawał w śląskich kopalniach, jaki nastąpił w ciągu niespełna dwóch ostatnich miesięcy. W czterech wcześniejszych przypadkach nikomu nic się nie stało. Jedną z przyczyn tych zdarzeń mogą być źle zabezpieczone podziemne obudowy, dlatego kilka dni temu szef Wyższego Urzędu Górniczego nakazał do połowy września sprawdzenie we wszystkich kopalniach, jaki jest stan podziemnych obudów, które mają m.in. chronić przed zawałem.
(mal)