Polska znów znalazła się na geopolitycznej mapie Kremla. Moskwa znów życzy sobie dobrych stosunków z Warszawą. Dowodem na to jest wczorajsze spotkanie kremlowskiego wysłannika z prezydentem Lechem Kaczyńskim i Stefanem Mellerem.
Moskwa wyraziła chęć porozumienia z Polską dość nagle, i to w chwili, gdy władzę w kraju stracili postkomuniści. To wyraz rosyjskiego pragmatyzmu – Rosjanie zauważyli bowiem, jak wiele tracą, ignorując Polskę. Warszawa stała się nowym graczem, który pozbawił Moskwę większości wpływów na Ukrainie, a teraz tworzy front przeciwko rosyjskiemu monopolowi energetycznemu.
- Rosjanie doszli do wniosku, że próba nawiązania dialogu i obłaskawienia Polski może przynieść więcej korzyści - uważa Bartosz Cichocki z Ośrodka Studiów Wschodnich. Taka próba była niemożliwa za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Dla Władimira Putina jest on bowiem symbolem klęski polityki Kremla, szczególnie wobec Ukrainy. - Ukuto już nawet taki zwrot jak „doktryna Kwaśniewskiego”, która ma polegać na wypychaniu Rosji z obszaru Wspólnoty Niepodległych Państw - tłumaczy ekspert OSW.
Teraz trwa proces sondowania nowych polskich władz. Jeżeli nie przyniesie on zamierzonych korzyści, Rosjanie zapewne przypomną Lechowi Kaczyńskiemu, że to właśnie za jego prezydenckiej kadencji w Warszawie powstało rondo im. Dudajewa.