Prezesi kilku firm przetwórstwa rybnego biją na alarm i twierdzą, że Rosjanie nie chcą dopuścić do eksportu ich produktów. Mimo że polskie zakłady spełniają rosyjskie wymogi, nie mają prawa sprzedaży ryb na tym rynku.
Polskie firmy już rok temu za pośrednictwem Głównego Inspektora Sanitarnego zgłosiły chęć eksportu. Rosjanie powinni więc skierować do Polski swoich inspektorów, by stwierdzić, czy przetwórnie spełniają ich wymogi. Żaden inspektor w Polsce się jednak nie pojawił.
Prezes jednej z firm stwierdził, że jest to decyzja polityczna. Gdzie polityka miesza się do gospodarki, tam nie ma racjonalności. To jest dla mnie niepojęte - mówi. Zastępca Głównego Inspektora Weterynaryjnego stwierdził, że polscy rybacy spełniają wymogi Rosjan, a on może słać tylko ponaglenia.
Jak ten problem wygląda od strony rosyjskiej? Oczywiście najprościej jest oskarżyć Rosjan, że polityczną niechęć przenoszą na gospodarkę. Trochę racji w tym jest, bo liczne kraje, które się z Moskwą pokłóciły, zaczynają mieć problemy ze sprzedażą swoich wyrobów. Rosja najczęściej jednak broni swoich producentów, którzy coraz agresywniej wkraczają na rynek wewnętrzny i szybko zapełniają powstałą lukę.
W Moskwie nieoficjalnie mówi się także, że rosyjskie komisje weterynaryjne, które dotychczas przyjeżdżały do Polski i kontrolowały firmy, często stykały się z niechęcią i lekceważeniem ze strony polskich urzędników. Dlatego trudno zwabić ich teraz nad Wisłę.