100 milionów złotych – tyle, na początek, ma kosztować rewolucja w cyberbezpieczeństwie. Jak ustalił nasz reporter, to szacunkowe koszty pierwszego etapu wdrażania strategii cyberbezpieczeństwa, opracowanej przez Ministerstwo Cyfryzacji. Ma ona wejść w życie za niecałe dwa miesiące.

Po pierwsze - zbudowany ma zostać tzw. system wczesnego ostrzegania, przed różnego rodzaju incydentami informatycznymi. Chodzi tu, na przykład, o ataki hakerów na organy państwa w celu wykradzenia ważnych danych albo próby zakłócenia działania komunikacji między służbami. Można to porównać do ochrony granic, tyle że w tym wypadku mówimy o granicach cyfrowych. 

Kolejna sprawa to zabezpieczenie instytucji rządowych i państwowych, a także wprowadzenie zasady, że żaden system nie może działać bez archiwum i kopii zapasowej - każdy dokument będzie więc musiał być zapisany w co najmniej dwóch miejscach. To pierwszy etap, który ma kosztować właśnie około 100 milionów i mieć zasięg krajowy. 

W planach są w sumie trzy etapy - obejmą wprowadzanie podobnych rozwiązań na poziomie samorządów. Tu otworzy się furtka do finansowania tych działań z funduszy europejskich. Cała strategia ma zostać przyjęta przez Radę Ministrów pod koniec września. 

(mal)