Nie spełniło się marzenie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, o którym publicznie opowiadał w styczniu. Chciał on, by w 20. rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej nie ciążyła już nad naszym krajem procedura art. 7 Traktatu UE. Komisja Europejska wszczęła ją w 2017 r. w związku z łamaniem przez ówczesne polskie władze zasad praworządności.
Mam osobiście takie marzenie, nie wiem czy to się uda, ale zawsze warto mieć marzenia, żebyśmy może jak będziemy świętowali 20. rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej 1 maja 2024 r., to nie będzie nad nami ciążył art. 7., stawiający nas w takiej sytuacji i w takiej pozycji, która jest nieuprawniona z punktu widzenia tego wszystkiego, co w Polsce chcielibyśmy osiągnąć. Oraz tego, jakie mamy przywiązanie do rządów prawa - mówił w styczniu w Brukseli minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Jesteśmy zdeterminowani, aby to, co w Polsce jest zaległe, naprawić. Aby działać na rzecz przywracania praworządności. Jeśli będzie to miesiąc później, to myślę, że nic się nie stanie - dodał.
Teraz okazuje się, że Polska liczyła się od początku z nieco odleglejszym terminem zakończenia procedury. Bardzo cenię marzenia ministra Bodnara, ale my od samego początku marzyliśmy, żeby to się wydarzyło podczas prezydencji belgijskiej - przyznał minister ds. Unii Europejskiej Adam Szłapka. Według niego realną datą wyjścia Polski z tej procedury jest 21 maja, kiedy odbędzie się posiedzenie ministrów ds. europejskich.
Szłapka zapewniał, że Polska podjęła już działania legislacyjne i nielegislacyjnie, by przywrócić zasady państwa prawa w Polsce. Przez Sejm przeszła ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, w trakcie procedowania jest ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, a w przygotowaniu są ustawy o rozdzieleniu funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.
Procedura art. 7. groziła nałożeniem sankcji na Polskę, do czego nigdy nie doszło. Została wszczęta w 2017 r. związku ze zmianami wprowadzanymi przez rządzące wtedy Prawo i Sprawiedliwość w Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Przez lata Polska była wzywana na dywanik i musiała się tłumaczyć podczas wysłuchań na forum ministrów ds. europejskich.