W czwartek Bartosz Arłukowicz ma przerwać milczenie w sprawie listy leków refundowanych. Od kilku dni minister nie komentował tego, że pacjenci nie mają pojęcia, co czeka ich po pierwszym stycznia. Okazuje się jednak, że w ciszy gabinetów powstają scenariusze "awaryjne". Ministerstwo Zdrowia zaczęło "poprawiać" listę leków refundowanych.
Reporter RMF FM Mariusz Piekarski ustalił, że na listę leków refundowanych wróci np. antywirusowy preparat przeciwko zakażeniu narządu po przeszczepie. Ponownie znajdą się tam także leki chroniące przed odrzuceniem przeszczepu.
Takie informacje dostałem rano z ministerstwa - przyznał przewodniczący Krajowej Rady Transplantacyjnej prof. Piotr Kaliciński. Resort zapewnił go, że już od 1 stycznia preparaty, o które się upominał, wrócą na listę refundacyjną.
Najważniejsze, że pacjenci po przeszczepie znów będą mogli opuścić szpital i przyjmować Valcyte, preparat przeciwko chorobie cytomegalowirusowej w domu, a nie spędzać kolejne tygodnie w szpitalu. To jest jedyny lek, który możemy podawać doustnie. Dzięki temu pacjent może iść do domu i brać ten lek. Alternatywą jest trzymanie pacjenta w szpitalu i podawanie mu dwa, trzy razy dziennie leku dożylnie - tłumaczy prof. Kaliciński.
Tu nie ma konkurencji na rynku, nie ma leku generycznego ani innego leku, który moglibyśmy zamienić. To jest sytuacja: albo jest lek, albo go nie ma - podkreśla. Kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Transplantacji Narządów Centrum Zdrowia Dziecka dodaje, że na lek bez refundacji stać byłoby jedynie najbogatszych pacjentów. Mówimy o cenach sięgających kilku tysięcy złotych. Bez wątpienia bez zmiany decyzji Ministerstwa Zdrowia mielibyśmy więcej zakażeń wirusem cytomegalii, które bywają zagrożeniem dla życia - uważa prof. Kaliciński.
Na listę refundacyjną mają też wrócić leki immunosupresyjne, chroniące pacjenta przed odrzuceniem przeszczepu. Dobrze, że resort słucha. To był dla mnie miły poranek, gdy zadzwonił minister Włodarczyk z taką informacją - mówi prof. Kaliciński. Liczy, że resort zdrowia uwzględni też sugestie konsultantów innych dziedzin medycyny.
Zobacz listę leków refundowanych opublikowaną 23 grudnia 2011 r.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, będą także zmiany na liście leków dotyczące cukrzyków. Sporządzony spis to niemal same bardzo złe wiadomości dla chorych na cukrzycę - ocenia Polskie Towarzystwo Diabetologiczne. Brakuje w nim między innymi pasków do glukometrów trzech firm, których używa dwie trzecie chorych. Według Towarzystwa za najpopularniejsze paski pacjenci płacą ryczałtem ponad 3 złote. Wpisane na listę, będą kosztowały zdecydowanie więcej.
Milion osób będzie musiało zmienić glukometry albo kupować do nich paski za pełną odpłatnością, czyli 50-60 złotych za opakowanie - alarmuje profesor Maciej Małecki, szef kliniki Diabetologii Szpitala Uniwersyteckiego z Krakowa.
W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Markiem Balawajderem przyznaje, że do środowiska diabetologów docierają nieoficjalne sygnały mówiące o tym, że zostanie być może dla pacjentów z cukrzycą typu pierwszego czy też dla wszystkich pacjentów na intensywnej insulinoterapii wprowadzona zasada odpłatności ryczałtowej za paski.
Bartosz Arłukowicz nie jest jedynym winnym zamieszania z listą leków refundowanych. To przez powyborcze przetasowania premiera, Ewa Kopacz zamiast pozostać na stanowisku ministra zdrowia i dokończyć to, co zaczęła, trafiła na fotel marszałka Sejmu.
W Ministerstwie Zdrowia odbyło się spotkanie urzędników resortu z przedstawicielami regionalnych NFZ-etów. Na razie nie wiadomo jednak, czy w ministerstwie zapadły jakieś decyzje. Przed spotkaniem szefowie regionalnych oddziałów NFZ mieli nadzieję na rozwiązanie problemu, jakie mają apteki w związku z nową listą leków refundowanych. Nie ma szans abyśmy przez trzy dni zawarli 1600 umów z aptekarzami - usłyszała w mazowieckim oddziale funduszu reporterka RMF FM. Na razie według informacji Agnieszki Burzyńskiej udało się podpisać tylko kilkanaście takich dokumentów. A bez umowy nie ma refundacji.
Wnioski ze spotkania minister zdrowia Bartosz Arłukowicz ma przedstawić w czwartek podczas konferencji prasowej. Szef resortu ma zabrać głos w sprawie recept, aptek oraz zmian na liście leków refundowanych. Według informacji reportera RMF FM, podczas środowego spotkania, najwięcej czasu poświęcono aptekom, które nie dogadały się jeszcze z NFZ-etem. Rozmawiano także o lekach dla cukrzyków. Na razie nikt nie chce jednak zdradzać szczegółów ustaleń.
Aptekarze mają czas tylko do końca roku, aby podpisać umowy na sprzedaż leków refundowanych. Nic dziwnego, że kolejki przed Narodowym Funduszem Zdrowia są coraz dłuższe.
W Krakowie trzeba czekać co najmniej kilka godzin. A to i tak pod warunkiem, że wniosek jest dobrze wypełniony. Zdarzają się bowiem przypadki, że aptekarze po kilka razy przychodzą i poprawiają dokumenty. Wszystko w dużym pośpiechu, bo koniec roku za pasem.
To jest jakiś chaos, generalnie mamy już tego dość- mówią w rozmowie z reporterem RMF FM.
Tłoku pewnie by nie było, gdyby NFZ wcześniej przygotował wzory wniosków. Zarządzenie pojawiło się dopiero w grudniu, dlatego mogliśmy rozpocząć ten proces podpisywania umów dopiero teraz - przyznaje Jolanta Pulchna rzeczniczka małopolskiego Funduszu.
Urzędnicy przyjmują wnioski do godz. 20.