W Polsce aż 47 proc. dzieci przychodzi na świat przez cesarskie cięcie. To jeden z najwyższych wskaźników w Europie. W przypadku porodów naturalnych dostęp do znieczulenia jest mocno ograniczony. Niemal 90 proc. odbywa się bez niego - pisze w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna".
Dziennik przypomina, że po raz pierwszy tzw. znieczulenie na żądanie wprowadził minister zdrowia za czasów poprzednich rządów w 2015 r., NFZ zaczął osobno finansować tę procedurę. "Szybko okazało się jednak, że choć liczba znieczuleń wzrosła w porównaniu z poprzednimi latami, to nadal odsetek jest znikomy. Na początku wahał się między 6 a 7 proc. Przy kolejnych rządach nie widać zmiany - w ostatnich latach oscyluje wokół ok. 10 proc" - zaznacza.
"DGP" podkreśla, że brak realnego dostępu do porodu bez bólu przekłada się na odsetek cesarskich cięć. "W 2018 r. zespół powołany przez ministra zdrowia do wypracowania rekomendacji w sprawie zmniejszenia liczby cięć cesarskich (cel: mniej niż 30 proc. w 2028 r.) wskazywał, że jedną z metod byłoby propagowanie stosowania znieczulenia zewnątrzoponowego, które eliminuje strach przed bólem. Rekomendacja została na papierze" - czytamy.
Jak dodaje konsultant ds. położnictwa i ginekologii na Mazowszu prof. Bronisława Pietrzak, kolejnym powodem ciągle wysokiego odsetka cesarskich cięć jest obawa lekarzy przed skargami pacjentów. "Łatwiej się godzą na cesarskie cięcie, nawet jeżeli nie widzą wskazań, bo - jak mówi - skargi po niewykonaniu cięcia są bardzo częste, a na to, że wykonano cięcie, właściwie nie ma" - pisze gazeta.