Trójce dzieci najbardziej poszkodowanych we wczorajszym zderzeniu miejskiego autobusu i cysterny na skrzyżowaniu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Jeszcze dzisiaj opuszczą szpital. W sumie w wypadku zostało rannych 35 osób, w tym 19 dzieci.
Do wypadku doszło na skrzyżowaniu ulic Drewnowskiej i Kasprzaka. Przez kilka godzin zarówno miejsce wypadku, jak i kilka skrzyżowań wokół – były wyłączone z ruchu. Policja zabezpieczała teren.
Kilka minut po wypadku tak reporter RMF FM Marcin Lorenc, opisywał miejsce zdarzenia: Przegubowy autobus, którym między innymi jechały dzieci, stoi na środku skrzyżowania lekko przechylony na bok. Obok ciężarówka, która prawdopodobnie wymusiła pierwszeństwo, wjeżdżając na czerwonym świetle.
Policja cały czas próbuje ustalić przyczyny zderzenia. Obaj kierowcy twierdzą, że wjechali na skrzyżowanie przy zielonym świetle. Pasażerowie autobusu potwierdzają słowa swojego kierowcy – widzieli zielone światło. Autobus jechał szybko, żeby zdążyć przejechać przez skrzyżowanie. Wtedy pojawiła się ciężarówka – wjechała w bok autokaru.
W najgorszej sytuacji znaleźli się ci pasażerowie, którzy podróżowali stojąc. Oni praktycznie przelecieli przez cały pojazd. Siła uderzenia była tak duża, że zmiażdżony został przód autobusu, a przednia szyba wypadła. Policja potwierdza, że obaj kierowcy byli trzeźwi.
Większość z 35 osób poszkodowanych po przeprowadzeniu badań, została już lub w najbliższym czasie zostanie wypisana ze szpitali. Pod opieką lekarzy zostaną na pewno dwie najciężej ranne osoby - dziewczynka, która doznała urazu kręgosłupa, oraz kobieta ze złamaną miednicą. Reporterowi RMF FM udało się porozmawiać z Kubą, który był w feralnym autobusie: