W Rosji zakończyły się wybory prezydenckie. Ich wynik nie był dla nikogo zaskoczeniem. Zgodnie z tym, co od miesięcy przewidywali politolodzy i socjolodzy, w tym „plebiscycie” zwyciężył bezapelacyjnie Władimir Putin, który zdobył 71 procent głosów.
Na Putina głosowało więć około 48 mln Rosjan. Drugi na liście - Nikołaj Charitonow, kandydat komunistów - wypadł dużo gorzej. Głosowało na niego zaledwie 14 procent wyborców. Po 5 proc. głosów zdobyli dwaj kandydaci zdecydowanie opozycyjni wobec Kremla - Irina Chakamada i Siergiej Głaziew.
Nie jest to żadna sensacja. Jak wynika z sondaży Putin ma takie ogromne poparcie w rosyjskim społeczeństwie. Nie oznacza to jednak, że wybory były zupełnie uczciwe. W niektórych regionach na prezydenta głosowało 98 procent wyborców. Tak było np. w Czeczenii.
Wygrane wybory skończyły się dla Putina fatalną wróżbą. Wielki pożar strawił budynek zabytkowego Maneża, tuż obok Kremla. Słup ognia był większy niż kremlowskie mury.
Zainteresowanie wyborami było spore – donosi z Moskwy korespondent RMF. Andrzej Zaucha odwiedził lokal wyborczy, położony tuż obok studia RMF. Większość spotkanych tam moskwian mówiła, że głosowała na Putina: Bo jest kochany. Wywołuje zaufanie. Tak czy inaczej ma cel, do którego dąży i w wypełnianiu swoich obietnic jest wystarczająco sumienny.
Rosyjskie władze „zachęcały” wyborców do oddania głosów - w niektórych lokalach można było skorzystać z darmowych badań lekarskich, w innych sprzedawano żywność za połowę ceny...
Wątpliwości co do tego, czy takie wybory są uczciwe i nie naruszają zasad demokracji zgłosiły Stany Zjednoczone. Szef amerykańskiej dyplomacji Colin Powell oraz doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa Condoleeza Rice wskazują, że największe zastrzeżenia budzi odcięcie kontrkandydatów Putina od dostępu do mediów. Nie było nawet prawdziwej debaty telewizyjnej. Putin nie chciał w niej wystąpić, tłumacząc się nadmiarem obowiązków.
10:40