Sól i cukier wrócą do szkół – zapowiada w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” przyszła minister edukacji Anna Zalewska. „Najpierw należy dzieci nauczyć racjonalnego odżywiania, a dopiero potem wprowadzać zakazy” – uważa.
Od września w sklepikach szkolnych oraz stołówkach nie można sprzedawać produktów z cukrem, solą oraz napojów gazowanych. To efekt zmian przygotowanych wspólnie przez resorty edukacji i zdrowia. Miały być odpowiedzią na rosnący odsetek otyłych dzieci. Według informacji MZ ma ich być już nawet 20 proc.
Kandydatka na minister edukacji zapowiedziała w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”, że jednym z jej pierwszych kroków po zaprzysiężeniu będzie odwrócenie tych zmian. Według niej ustawowe ograniczenia w dostępie do soli czy cukru przyniosły więcej złego niż pożytku, bo zamiast sprawić, że dzieci będą zdrowsze powodują, że część w ogóle nie je w szkole, wyrzucając stołówkowe jedzenie do śmietnika. Jak przekonuje Anna Zalewska, uderza to szczególnie w uczniów pochodzących z biedniejszych rodzin, dla których głównym posiłkiem jest ten szkolny. Powodem cofnięcia zmian były także protesty ajentów sklepików.
O konkretach – na przykład, ile soli będą mogli użyć pracownicy szkolnych stołówek – przyszła minister nie chce jeszcze mówić, ale przyznaje, że pomysł konsultowała już z kandydatem na ministra zdrowia Konstantym Radziwiłłem. Tym samym do szkół mogą wrócić między innymi serki topione i drożdżówki.