Dzień dobry, tu Urząd Miasta, czy przyjmą u siebie państwo prezydenta? – na takie zaskakujące pytanie odpowiadają od dłuższego czasu poznaniacy. Ryszard Grobelny odwiedza bowiem mieszkańców miasta w ich domach.
Wizyty mają jednak charakter prywatny, nie ma więc mowy o obecności kamer czy dziennikarzy. Urzędnicy niechętnie opowiadają o prezydenckiej inicjatywie, tłumaczą, że rozgłos jej nie służy.
Głównym powodem spotkań ma być fakt, że prezydent nie chce oglądać swojego miasta tylko zza biurka. W związku z tym wyrusza, by składać wizyty. A to, do kogo się uda, jest wynikiem przypadku. Rodzina wybierana jest losowo z książki telefonicznej, a urzędnicy uprzedzają o wizycie prezydenta mniej więcej tydzień wcześniej. Grobelny na miejscu pojawia się sam albo ze swoim asystentem. Sposobem na przełamanie lodów jest wręczenie kwiatów gospodyni.
Cześć poznaniaków starannie przygotowuje się do wizyty prezydenta – poruszana jest wtedy cała lista tematów. Inni wolą rozmawiać o własnym podwórku. Jedna z mieszkanek miasta skarżyła się, że nie ma piaskownicy w pobliżu jej domu i jej wnuczka nie ma się gdzie bawić.
Ryszard Grobelny odwiedził do tej pory 30 rodzin. Na kolejne spotkania wybiera się w lutym.