Cztery zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień usłyszał w katowickim wydziale Prokuratury Krajowej prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. Zdaniem śledczych, szef NIK nadużył swej władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie. Kwiatkowski odpowiada: "Zarzuty są bezzasadne".

Cztery zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień usłyszał w katowickim wydziale Prokuratury Krajowej prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. Zdaniem śledczych, szef NIK nadużył swej władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie. Kwiatkowski odpowiada: "Zarzuty są bezzasadne".
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski /Andrzej Grygiel /PAP

O zarzutach poinformował po przesłuchaniu Kwiatkowskiego prokurator Krzysztof Motyl.

21 października Sejm na wniosek prokuratury uchylił Kwiatkowskiemu immunitet. Chciał tego sam prezes NIK, który zapewnia, że nie popełnił przestępstwa i zależy mu na tym, by sprawa niezwłocznie została skierowana do sądu. Od piątkowego rana był przesłuchiwany w katowickiej prokuraturze. Składał obszerne wyjaśnienia.

Prokuratura zarzuciła Kwiatkowskiemu nadużycie władzy w związku z konkursami na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie i wicedyrektora departamentu środowiska NIK, a także podżegania do przestępstwa nadużycia władzy w związku z konkursem na dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Według prokuratury, przy wyborze dyrektora w Łodzi prezes NIK bezprawnie unieważnił konkurs, w którym jego kandydat źle wypadł.

Obszerny materiał dowodowy

Prokurator Motyl podkreślił, że zarzuty zostały przedstawione na podstawie obszernego materiału dowodowego - uzyskanego w oparciu o kontrole operacyjne, wyjaśnienia innych podejrzanych, a także zeznania licznych świadków.

Pytany o ewentualne stosowanie wobec Kwiatkowskiego środków zapobiegawczych, prokurator powiedział, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta po zakończeniu czynności z udziałem podejrzanego. Nie wiadomo, jak długo będą trwały.

Domagając się uchylenia immunitetu Kwiatkowskiemu prokuratorzy argumentowali, że zarzucane mu czyny cechują się wysokim stopniem społecznej szkodliwości. "Spowodowały one rzeczywistą szkodę w interesie publicznym i prywatnym" - wskazali.

"Uniemożliwiając dokonanie obiektywnej oceny wszystkich uczestników postępowań konkursowych i tym samym uniemożliwiając wybranie ich na stanowisko, na które aplikowali, Kwiatkowski wyrządził szkodę w interesie prywatnym tych osób. Dokonując swoich czynów kierował się on naganną motywacją i partykularnymi interesami. Naruszył przy tym autorytet i niezależność NIK" - napisali śledczy.

O zamiarze przedstawienia zarzutów w tej sprawie katowicka prokuratura poinformowała w sierpniu 2015 roku. Przesłała wówczas do Sejmu wnioski o uchylenie immunitetów Kwiatkowskiemu, a także byłemu posłowi i szefowi klubu PSL Janowi Buremu. W sprawie Kwiatkowskiego Sejm poprzedniej kadencji nie zajął stanowiska, prokuratura ponowiła swój wniosek w czerwcu tego roku.

Bury usłyszał trzy zarzuty związane z NIK po jesiennych wyborach, w których nie uzyskał mandatu i przestał chronić go immunitet. Prokuratura uważa, że niezgodnie z prawem wpływał na obsadę stanowisk w Izbie - miał nakłaniać pracowników NIK do przekroczenia uprawnień i manipulowania wynikami konkursów w Izbie. Były poseł, któremu w innym wątku prokuratura przedstawiła sześć zarzutów korupcyjnych, nie przyznaje się do winy.

Nagrane rozmowy z kandydatami są dowodami w śledztwie

Jak podawała prokuratura, dowodami w śledztwie w sprawie Burego i Kwiatkowskiego są m.in. nagrane rozmowy telefoniczne i rozmowy z kandydatami na kierownicze stanowiska NIK o tym, jak wygrać konkurs.

W tym samym wątku prokuratura zarzuca przekroczenie uprawnień także byłemu wiceprezesowi NIK Marianowi Cichoszowi oraz wicedyrektorowi rzeszowskiej delegatury NIK Pawłowi Adamskiemu. Obu chroniły immunitety, o których uchyleniu decyduje kolegium NIK.

W sprawie Cichosza kolegium nie zgodziło się na uchylenie immunitetu. W przypadku Adamskiego kolegium Izby pod koniec 2015 roku podjęło taką uchwałę i prokuratura przedstawiła mu już zarzut przekroczenia uprawnień. Przeciwko Adamskiemu wszczęto też postępowanie dyscyplinarne. Nie jest on już wicedyrektorem rzeszowskiej delegatury.

Po wysłaniu do Sejmu pierwszego wniosku Kwiatkowski sam na pewien czas wyłączył się z prac Izby i wniósł do Sejmu o uchylenie mu immunitetu. Zapewnił, że "zawsze postępował uczciwie". Po ostatnim głosowaniu w Sejmie Kwiatkowski mówił dziennikarzom, że zależy mu na tym, by prokuratura niezwłocznie skierowała tę sprawę do sądu. "Umożliwi mi to oczyszczenie się z nieprawdziwych zarzutów" - mówił i dodał, że w dalszym ciągu czuje się w obowiązku kierować pracami NIK.

Nie ma zakazu sprawowania funkcji prezesa przez osobę z zarzutami prokuratorskimi

Katowickie śledztwo toczy się od listopada 2013 r. po zawiadomieniu złożonym przez CBA. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym. Postępowanie ma jednak znacznie szerszy, wielowątkowy zakres.

Ustawa o NIK nie zawiera formalnego zakazu sprawowania funkcji prezesa przez osobę z prokuratorskimi zarzutami. Sześcioletnią kadencję prezesa NIK Kwiatkowski rozpoczął w 2013 r.

Prezes NIK nie może być bez zgody Sejmu pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności; nie może też być zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa, i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania.

Kwiatkowski: Zarzuty są bezzasadne

Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski oświadczył, że nie przyznaje się do winy. Uważam, że zarzuty są bezzasadne, nie złamałem prawa - powiedział po przesłuchaniu. Zaznaczył, że w dalszym ciągu będzie wykonywał swoje obowiązki prezesa NIK.

Mam nadzieję, że teraz sprawa niezwłocznie trafi do niezależnego sądu, gdzie będę mógł dowieść, jaka jest prawda - powiedział.

Kwiatkowski powiedział też, że prokuratura nie zastosowała wobec niego środków zapobiegawczych.

(j./łł)