Doszliśmy do ściany, musieliśmy tu przyjechać - tak związkowcy zbrojeniówki tłumaczyli w rozmowie z reporterem RMF FM powód swojej demonstracji w Warszawie. Do stolicy przyjechało około 10 tysięcy osób. Z kolei w Gdańsku demonstrację zorganizowali zatrudnieni w grupie Energa, a w Poznaniu - ratownicy medyczni z Turka, Koła i Szamotuł.
Związkowcy zbrojeniówki najbardziej obawiają się utraty miejsc pracy, a to dlatego, że drastycznie spadły zamówienia w branży zbrojeniowej. Żądamy większych pieniędzy na utrzymanie naszych miejsc pracy - mówili reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie:
Nie może być tak, że cały ciężar odpowiedzialności za kryzys będą ponosić pracownicy - dodawał Stanisław Głowacki z "Solidarności":
Tymczasem Ministerstwo Obrony Narodowej - szukając oszczędności - od tygodnia renegocjuje ponad sto kontraktów z firmami zbrojeniowymi. MON chce zmniejszyć wartość tych umów o prawie pół miliarda złotych - wyjaśnił szef resortu Bogdan Klich:
Przed gmachem resortu gospodarki spłonęło kilka opon, co chwila wybuchały też petardy. Niektórzy z protestujących trzymali w rękach drewniane atrapy kos, postawionych na sztorc. Później protest przeniósł się pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Protestujący w Gdańsku związkowcy z Grupy Kapitałowej Energa mają ze sobą banery, na których napisali Zarządzie, Marsjanie szukają menedżerów oraz Żądamy dialogu, nie monologu. Na miejscu jest reporter RMF FM Wojciech Jankowski. Posłuchaj jego relacji:
Chcemy, żeby Urząd Regulacji Energetyki zrewidował to, co się tutaj dzieje - mówił naszemu reporterowi jeden z protestujących przyznając, że momentami protest wymyka się spod kontroli:
W związku z protestami zarządy grupy Energa przesłały nam
.W Poznaniu ratownicy medyczni z Turku, Koła i Szamotuł w Wielkopolsce pikietują Urząd Wojewódzki. Protestują przeciwko przegranemu konkursowi na ratownictwo w tych trzech wielkopolskich miastach.