Jeden z dwojga młodych grotołazów z Bielska-Białej, poszukiwanych w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, rozmawiał telefonicznie ze swoim bratem. Poinformował, że zarówno jemu, jak i jego koleżance, nic się nie stało - podała policja, która stara się potwierdzić tę informację i apeluje do poszukiwanych o kontakt.
Jak informuje komisarz Mariusz Kuliński z bielskiej policji, z rozmowy telefonicznej wynikało, że zarówno 18-letniej Adelajdzie, jak i jej znajomemu, nic się nie stało, wiedzą o poszukiwaniach i chcą, by ich zaniechano. Policji nie udało się dotychczas ustalić, gdzie przebywają poszukiwani.
Policjanci apelują do dziewczyny, by jak najszybciej skontaktowała się z rodziną lub zgłosiła się do najbliższej jednostki policji w celu potwierdzenia tych informacji. W przeciwnym razie nie można przerwać trwających poszukiwań, w które zaangażowani są ratownicy Grupy Jurajskiej GOPR i policjanci. Ta informacja brzmi dosyć radośnie, ale ponieważ nie jest potwierdzona, musimy kontynuować akcję - powiedział naczelnik Grupy Jurajskiej GOPR Piotr Van der Coghen. Liczy, że oboje poszukiwani wkrótce się odnajdą.
Zaginięcie 18-letniej Adelajdy Mazurek zgłosił jej ojciec. Z doniesienia wynikało, że jego córka została uwięziona w jednej z jaskiń. Ratownicy GOPR od soboty przeszukiwali jaskinie w pobliżu Jerzmanowic k. Ojcowa. Z tego rejonu Adelajda po raz ostatni - w piątek po południu - wysłała ojcu sms-a. Informowała w nim, że będzie zwiedzać groty. Ponieważ do dziewczyny i jej kolegi nie można się było dodzwonić, ratownicy i policjanci przypuszczali, że oboje rzeczywiście mogli utknąć w jednej z jaskiń, gdzie sygnał jest zbyt słaby, by można było używać telefonu.
Dotychczas ratownicy przeszukali 20 jaskiń - nie tylko w okolicy Jerzmanowic, ale i Sokolich Gór niedaleko Częstochowy. Poszukiwania są bardzo czasochłonne i prowadzone w trudnych warunkach. Ratownicy muszą się przeciskać i czołgać przez ciasne korytarze jaskiń lub zjeżdżać w dół przy pomocy sprzętu alpinistycznego – mówi Van der Coghen.